Chyba każdy z nas chciałby chociaż raz udać się z Mikołajem na rozdawanie prezentów. Lot saniami, bycie w tylu miejscach podczas jednej nocy i w końcu zobaczenie radości na twarzach obdarowanych. Ah, co to byłaby za przygoda! Myślicie, że komuś się to udało?
Zarys fabuły
Wszyscy wiemy, że święty Mikołaj ma renifery, ale czy jesteście świadomi, że posiada on też kota? Mruczęty od dawna marzy, by wraz ze swoim opiekunem wyruszyć w podróż w tę jedną noc. Niestety problem jest taki, że często przesypia moment startu podróży. Bo wiecie, potrafi zasnąć w każdym miejscu i o każdej porze. W tym roku stara się pilnować, ale i tak w końcu zasypia. Po przebudzeniu spanikowany wpada do pracowni Mikołaja i mocno nabroił, dodając tylko pracy i tak już zajętych elfów. Zawstydzony znajduje karton i się w nim chowa, by po chwili zasnąć. W tym całym zamieszaniu jeden z elfów pakuje karton w papier ozdobny. I tak oto kot trafia tam, gdzie chciał. Czy to aż takie ważne w jaki sposób?
Mruczęty kot Mikołaja od razu wpadł nam w oko i musieliśmy się z nim zapoznać. Bo czy można się oprzeć tej mordce na okładce? My nie potrafiliśmy. Czy środek oczarował nas równie mocno, co zewnętrzna szata graficzna?
Nasze wrażenia
Mruczęty kot Mikołaja to zaledwie 32 strony wierszowanego tekstu. I szczerze żałujemy, że jest tak krótka, bo książeczkę czyta się rewelacyjnie. Autorka już od pierwszych stron przyciąga uwagę, a każda kolejna budzi tylko coraz większy zachwyt i ekscytację. Jest uroczo, zabawnie i ciepło. Przez treść się wręcz płynie, a emocje przeskakują wręcz między sobą, bo nie da się zbyt długo być poważnym w trakcie poznawania przygód kota. Czy to czytający, czy też słuchacze nie powstrzymają się od śmiechu na końcu. Plusem tego wydania jest również to, że można go czytać i podziwiać ilustracje, bo jest to bardziej picturebook.
Słów kilka o szacie graficznej
A skoro już przy wyglądzie jesteśmy, to Paula Bowles zasługuje na ogromne brawa. Jej prace są przeurocze. Pełne jasnych kolorów, maleńkich szczegółów oraz emocji. Widać na jej ilustracjach życie, ruch i uczucia. Są idealnym uzupełnieniem treści. Dzięki nim można wszystko ujrzeć oczami wyobraźni. Piękne są te prace.
Na zakończenie
Mruczęty kot Mikołaja to pozycja idealna dla każdego dziecka w wieku 3+. Ta historyjka dostarcza mnóstwa dobrej zabawy i nastraja świątecznie. Przygody kota bawią i rozczulają. Na uznanie zasługuje również tłumaczenie. Tekst jest świetnie przetłumaczony, rymuje się, czuć w nim lekkość oraz nutkę humoru. Nie da się przy tym tytule nudzić, a Potworki chętnie do niej co chwilę wracają. Mruczęty całkowicie zdobył ich serca i chętnie poznaliby jeszcze inne przygody z nim w roli głównej.
Z całego serca polecamy książeczkę Lucy Rowland. Nie tylko zachwyca przepiękną oprawą graficzną, ale również środkiem. Mruczęty kot Mikołaja to idealny prezent dla wielbicieli kotów, świąt, spania i niesamowitych przygód.
Irena Bujak