“Jak wychować nazistę” to książka, która po raz pierwszy ukazała się w roku 1941 pod tytułem “Education for Death”. Jest reportażem, który wyszedł spod pióra Gregora Ziemera, dyrektora Szkoły Amerykańskiej w Berlinie, który pod pretekstem ogromnego podziwu względem edukacji III Rzeszy otrzymał zezwolenie na to, aby bliżej przyjrzeć się warunkom, w jakich była wychowywana nazistowska młodzież. Sam doznał wtedy szoku – napotkał na swojej drodze dzieci, które już w wieku czterech lat marzą o tym, aby spuszczać bomby na wrogów Adolfa Hitlera.
Oto otrzymujemy pełen obraz wychowania młodego pokolenia, już od momentu narodzin. Praktycznie od urodzenia dzieci w III Rzeszy były wychowywane w niezachwianej miłości do f?hrera, wszelkie bajki były odzwierciedleniem tego, jak powinny się zachowywać, a rodzice wpajali im zasady takie jak ogólnie pojęte oddanie Hitlerowi i III Rzeszy. Pranie mózgu od małego – zgodnie z zasadą “czym skorupka za młodu nasiąknie”. W szkole każdy etap edukacji miał na celi kontynuowanie wpajanych przekonań, aby wkrótce każdy stał się prawowitym i wiernym obywatelem Niemiec.
Doskonale wiemy, że naziści mieli się niemal za rasę bogów, uważali się za lepszych od innych i eugenika była na porządku dziennym. Chłopcy pragnęli zostać żołnierzami i zabijać w imię Hitlera, dziewczynki pragnęły rodzić jak najwięcej nowych, wiernych obywateli. Wiecie, to naprawdę nieco przerażająca wizja – że młode i niewinne istotki mają już tak wpojone pewne aspekty zachowań, że kilkuletni chłopieć śmiało wyznaje, że chce mordować Żydów czy Polaków, bo to przecież gorszy sort. Cała edukacja była temu podporządkowana, a co więcej, rodzice byli niesamowicie dumni z tego, że z ust ich dzieci padają takie słowa.
Pranie mózgu przechodziły właściwie nie tylko dzieciaki, ale jak widać po tym, co opisuje autor, również rodzice – cały niemiecki naród był tak zaślepiony tym wszystkim, że aż ciężko jest w to wszystko uwierzyć. Rodzice gardzili słabymi dziećmi, a gdy kobieta traciła jedno z nich – czy to kilkuletnie, czy jeszcze w okresie ciąży, niemal jakby wyprana z emocji marzyła tylko o tym, aby urodzić kolejne i kolejne… żeby f?hrer był zadowolony. Kobiety miał tak zakotwiczony motyw rodzenia nazistów, że stawały się niemal wyprutymi z emocji matkami. Tak… Ludzie III Rzeszy w przedstawieniu Ziemera są jak roboty, wyprani z emocji i bezwzględni.
Autor przytacza pewne bajki, które były czytane dzieciom, sposoby przekazywania im wiedzy, prezentuje nawet przykładowy plan lekcji oraz przytacza rozmowy z różnymi ludźmi. Choć z jednej strony nie da się zaprzeczyć temu, że III Rzesza funkcjonowała jak jeden spójny organizm i wszyscy kierowali się tymi samymi wartościami i były one odpowiednie gruntowane już od dziecka, to mimo wszystko nie sposób nie zauważyć tego chorego fanatyzmu, który się w końcu uaktywnił. Zabrakło mi tutaj jednak takiej genezy tego wszystkiego – owszem, widzimy, jak wygląda cała edukacja i pranie mózgu od małego, ale nie do końca wiemy, gdzie i kiedy się to wszystko zaczęło i w jaki sposób rozrosło się aż na taką skalę.
Zdecydowanie jest to dobry, choć może nieco krótki reportaż, aczkolwiek niezwykle treściwy i poruszający. To nie tylko odpowiednia dawka historii, spisywana dokładnie w tym okresie, kiedy to wszystko się działo, ale to także ostrzeżenie dla ludzi współcześnie żyjących. Zobaczcie, do czego prowadzi fanatyzm i uwielbienie jednostki. Zdecydowanie jest to publikacja skłaniająca do myślenia oraz pozycja obowiązkowa dla historyków-amatorów, historyków-pasjonatów czy też historyków-nauczycieli.
Magdalena Senderowicz