Zmiany są stałą w naszym życiu. Czy tego chcemy, czy nie z każdym dniem możemy stawać się inni. Może to nas przerażać, ale znane miejsca i bliscy obok pomagają pokonać strach przed tym, co, jednak gdy wyruszamy w podróż, która może kształtować nas na kogoś innego? Czy gdy wrócimy, ci co zostali, nadal będą przyjaciółmi?
Zarys fabuły
Wisienka już nie prowadzi swoich śledztw, ale za to jej celem stają się kosmici, którzy rozbili się na naszej planecie. Wraz ze swoim partnerem Walentynek muszą dowiedzieć się, skąd pochodzą, jakie mają zamiary i wyeliminować potencjalne zagrożenie. W międzyczasie szykują się również do wspólnego wyjazdu, mającego wszystkich do siebie zbliżyć i i pozwolić lepiej się poznać. Tylko co zrobić, gdy ich misja zaczyna łączyć się z planami, a na wierzch wychodzą pewne lęki oraz obawy?
Ogromnym sentymentem darzę serię o Wisience i ze smutkiem zamykałam ostatni tom serii. Z jednej strony cieszyłam się, że wszystko się u niej ułożyło, ale byłam pewna, że będzie brakować mi jej nowych przygód. Dlatego też możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy w ręce wpadły mi Pamiętniki Wisienki i Walentyna.
Moje wrażenia
Jeśli chodzi o fabułę, to w tym zeszycie możemy zauważyć pewne podobieństwo do poprzednich, jeśli chodzi o przygodę, tajemnice i rozwiązywanie czyiś problemów. Wisienka nadal we wszystkim potrafi dostrzec coś niesamowitego, pełnego sekretów i ogromu emocji. Pamiętniki Wisienki i Walentyna dodatkowo zostały wzbogacone o wątek fantastyczny. Mam wrażenie, że dzięki niemu łatwiej Walentynowi się otworzyć i wyrazić, co go trapi. To też świetny patent na nawiązanie znajomości i lepsze poznanie. Joris Chamblain świetnie radzi sobie z opisaniem wątku fantastycznego i połączeniem go z życiem realnych bohaterów. Widać jednak, że tym razem skupia się na psychologii postaci i towarzyszących im emocjach.
Słów kilka o szacie graficznej
Edytorsko co prawda Pamiętniki Wisienki i Walentyna różnią się od poprzednich zeszytów, ale wydanie nadal zachwyca. Już okładka przyciąga kolorami i obietnicą niesamowitych wrażeń. Aurélie Neyret rewelacyjnie poradził sobie z ilustracjami. Mamy wgląd do dziennika specjalnych agentów, poznajemy każdy szczegół ich misji oraz wykonane kroki. Obok artysta ukazuje ich realne życie, dba o każdy szczegół, emocje oraz ruch czy mimikę twarzy. Wszystko idealnie współgra z treścią i pozwala sobie wyobrazić daną sytuację czy miejsce.
Na zakończenie
Pamiętniki Wisienki i Walentyna to cudowny dodatek dla fanów Wisienki. Dzięki niemu dowiedziałam się, co się u niej dzieje po tak ogromnych zmianach i przekonałam się, że nadal jest tą samą pełną wyobraźni, spragnioną przygód i niosącą pomoc dziewczynką. Z dobrym sercem, gotową nieść pomoc i wspierać. Z miejsca dałam pochłonąć się słowom oraz obrazom. Bez trudu dostrzegałam, co gnębiło Walentyna i co Joris Chamblain przekazuje pod płaszczykiem fantastycznej misji. Ten zeszyt jest pełen emocji, sentymentalnych wątków oraz tematów do rozmów z młodszymi odbiorcami.
Pamiętniki Wisienki i Walentyna to zeszyt, który zachwyca nie tylko piękną kreską, ale również mnóstwem przygód i warstwą psychologiczną. Wszystko jest połączone tak, że nie ma się wrażenia, że czegoś mamy za dużo, czy za mało. Ja jestem zachwycona tym dodatkiem. Poruszył moje serducho i przypomniał, że warto zwracać uwagę na to, co czują dzieci, czasem świat dorosłych potrafi być bardzo przytłaczający i skomplikowany.
Irena Bujak