Człowiek jest istotą stadną. Potrzebuje obecności innych, podobnych do niego, by móc przetrwać każdy kolejny dzień. Owszem istnieją samotnicy, stroniący od większych skupisk ludzkich i lubiących swoje towarzystwo, ale czy ta izolacja nie ma podłoża w ranach, które nam zadano? Dodji kolejny raz doświadczył uprzejmości rówieśników i ponownie zniósł to ze stoickim spokojem. Czuł, że jego życie kiedyś się odmieni, a on przecież potrafi poradzić sobie sam z każdą przeszkodą, przecież od dawna nie ma obok nikogo dorosłego, by pomóc dźwigać ciężar otaczającego świata. Nawet nie wiedział, jak szybko będzie mógł skorzystać z wiedzy i umiejętności, które zyskał wraz ze stratą bliskich.
Wczorajszy dzień niczym nie różnił się dla żadnego z nich. Yvan po powrocie ze szkoły zamiast rodziców w domu zastał jak każdego dnia pomoc domową. Leila wdała się w kłótnie z ojcem, który wciąż podważał jej wiedze i umiejętności. Terry skupił się na mówieniu mamie, że lepiej mieszka mu się u ojca. Camille jak co dzień uczyła się pilnie do sprawdzianu a Dodji? On jak każdego dnia stawał w szranki ze starszymi wychowankami ośrodka, w którym mieszkał. Nowy dzień przyniósł zmiany w ich życiu. Zostali sami, a miasteczko opustoszało niczym te widywane w horrorach. Czy piątka dzieciaków jest w stanie przetrwać bez dorosłych? Gdzie podziali się mieszkańcy całego kraju?
Sami
Kocham powieści niesztampowe, w których postaci zmuszone są do radzenia sobie w skrajnie różnych sytuacjach. Podobnie jest w przypadku komiksu wydanego nakładem wydawnictwa Egmont. Sami. Zniknięcie to pierwszy z serii komiksów, w których pięcioro ocalałych dzieci musi radzić sobie całkowicie bez pomocy dorosłych. Każde z nich pochodzi z innego środowiska, ma za sobą inne przeżycia i spojrzenie na świat. To zderzenie pięciu światów, których wspólnym punktem staje się opustoszałe miasto i fakt, że tylko oni ocaleli. Czy mogą mieć pewność, że nikt więcej nie czyha w pobliżu?
Wśród bohaterów
Różnorodność, niesztampowość i realność postaci stanowi podstawę tejże opowieści, która wciąga od pierwszego słowa i kreski. Wprowadzenie jest powolne i radosne. Miasto powoli zwalnia i układa się do snu. Barwy zmieniają się z jasnych i radosnych w nieco ciemniejsze jednak niezwiastujące niczego złego. To, co sprawia, że bohaterowie zostają sami, wciąż jest niewiadomą, którą trzeba wytropić i rozwiązać. Charakterna, młoda konstruktorka. Doświadczony przez los samotnik. Bogaty dzieciak, który miał wszystko prócz uwagi rodziców. Chłopiec z rozbitej rodziny i dziewczyna, której nie w głowie łamanie zasad. Ta piątka pozornie nie jest w stanie się dogadać. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, dość szybko zweryfikuje czy sobie zaufają i odnajdą rozwiązanie tej zagadki.
Wśród ilustracji
W powieściach graficznych to kreska stanowi podstawę całej opowieści. Dopowiada to, co ukryte i niedostrzegalne w słowach i czynach postaci. Bruno Gazzotti bawi się barwą, światłem, cieniami, zza których czai się zło, niepewność. To wszystko podsyca strach i chęć przeżycia tej niecodziennej przygody wraz z piątką bohaterów. Postaci wykreowane są świetnie, a ilustracje tylko to potwierdzają, nadają im głębi. Smutek, złość, strach czy zagubienie tak częste w sytuacjach bez wyjścia są tu przedstawione perfekcyjnie, choć tylko za pomocą kilku kresek.
Podsumowanie
Sami. Zniknięcie to pozycja idealna dla młodych łowców przygód lubujących się w historiach z tajemnicą i niebezpieczeństwem. To świetny sposób na pokazanie dzieciom innej strony życia, takiej bez Internetu czy ciągłej pomocy starszych. Zniknięcie zasiało w czytelniku chęć przygody i zmusiło do rozmyślań, o być może mało realnych scenariuszach, ale mogących nauczyć nas wiele. To dynamiczna historia, w której pozorny spokój podkreśla pustkę, którą odczuwają bohaterowie. Piątka dzieciaków w sercu przygody z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom w kategorii 9-12 lat. My polecamy i wciąż zastanawiamy się, gdzie podziali się mieszkańcy.
Marta Daft