Lato to upał, zabawa i beztroska. Codzienne eskapady nad jeziorka i radosne krzyki, aż do nocy. Tylko że w cieniu drzew mieszkają również ci, dla których letnia beztroska jest już tylko rozmytym wspomnieniem a skandowane niemalże bez przerwy Hurra im nie w smak. Gdy las zapomniał już o ciężkiej zimie, maluchy mogą się swobodnie cieszyć z uroków lata. Każdy dzień spędzają w wodzie. Skaczą z pomostu, grają w wodnego kosza i czerpią z ciepła pełnymi garściami. Szkoda, że pan sowa nie ma podobnie. Zresztą nie tylko jemu przeszkadza hałas i radość innych. Hałas to jedno, ale trafienie piłką w okno sąsiada sprawia, że dla dzieci beztroska się kończy. Czy już na dobre?
Takie sowie lato
Między wersami, a właściwie słowną grą podtytułu wnioskować możemy, że lato dla leśnych stworzeń nie było radosne. Może i faktycznie utrata piłki i ciągłe przepraszanie za radość i okrzyki zwycięstwa nie stanowią podstawy świetnie spędzonego czasu. Pan Sowa dość długo w ciszy i lekkich pomrukach skrywał niezadowolenie hałasem. Gdy wyglądał przez okno, dostawał wodą, a nawet piłką. Poza tym te głośne harce zakłócały jego czas na lekturę. Sceptycznie więc podchodził do zabaw dzieci w pobliżu jego domu. Takie sowie lato stało się jednak znośne dla wszystkich, gdy pan Sowa coś sobie przypomniał. Cóż pomogło zmienić mu zdanie?
Wśród bohaterów
Powrót do dobrze znanego nam lasu to była czysta formalność. W cieniu drzew przeżyliśmy jesienne porządki i mroźne zimowe zabawy. Teraz pora na upał i zabawę bez ograniczeń. No właśnie czy tak się da, gdy miejsce zabaw znajduje się tuż pod zamieszkałymi drzewami? Zgrzyty między mieszkańcami i dziećmi stają się uciążliwe. Dzieci wciąż przepraszają za swoją niepohamowaną radość, a dorośli wciąż okazują niezadowolenie, jakby już wcale nie pamiętali, jak to było być dzieckiem. To właśnie pan Sowa na nowo odkryje w sobie coś, o czym już właściwie zapomniał. Kolejny raz postaci zachwycają czytelnika swoją naturalnością i realizmem. Autor dotyka problemu różnic międzypokoleniowych, nie ujmując żadnej ze stron. To ciekawe i pouczające doświadczenie. Pan Sowa nie traci bowiem autorytetu, jaki zyskał przez lata doświadczeń, dzieci zaś wciąż mogą cieszyć się swobodą i urokami lata.
Wśród ilustracji
Takie sowie lato podobnie jak poprzednie części z serii ma niewiele tekstu. Ułatwia to pierwsze próby samodzielnego czytania i poznawania świata na własną rękę. Oczywiście młodsi czytelnicy również zakochają się ponownie w kresce autora. Lekkość i mała objętość tekstu sprawiają, że Takie sowie lato to opowieść dla każdego. Jako pierwsza samodzielna podróż, czy podstawa do rozmowy o tym, że choć wiele nas różni, to wciąż znajdzie się miejsce lub piłka, które nas połączą.
Całość czyta się szybko, ale rozmowy potrwają długie godziny. Pada masa pytań, często też o nasze przeżycia i wspomnienia dziecięcych lat. Twarda oprawa i mały format mieszczący się do niewielkich rączek sprawią, że powracać będziemy do tej pozycji jeszcze długi czas.
Marta Daft