Florence Darrow od zawsze marzyła o tym, żeby zostać pisarką. Ma w szufladzie kilka opowiadań, pracuje w wydawnictwie, ale nie potrafi zbliżyć się bardziej do swojego marzenia, a jej samotne życie wydaje się pasmem porażek. Jak z nieba spada jej możliwość pracy jako asystentka jednej z najlepszych i najbardziej tajemniczych autorek ostatnich lat – piszącej pod pseudonimem Maud Dixon. Na zaproszenie kobiety mieszka w jej posiadłości, przepisuje jej książkę, aż w końcu razem lecą zbierać materiały do Maroka.
Kiedy Florence budzi się nagle w szpitalu, a policjant zwraca się do niej innym imieniem, szybko podejmuje decyzję.
Dawno nie czytałam takiej książki – takiej, w której czułabym od początku niechęć do głównej bohaterki. Florence bardziej wzbudza litość niż sympatię czytelnika, choć i to w końcu zmienia się w odrazę. Dlatego też na początku książkę dość opornie mi się czytało. Jednak kolejne wydarzenia sprawiły, że zaczęłam z dużym zainteresowaniem śledzić jej losy.
Florence trafiła się praca marzeń – jedyny warunek: nie może o niej nikomu powiedzieć. Chciałam napisać, że sama chyba nigdy w życiu nie byłabym w stanie zachować w tajemnicy takiej informacji, której wszyscy szukali – tożsamości anonimowej autorki czy też autora. A potem przypomniałam sobie, że jednak sama od paru lat wiem, kim jest pewna polska autorka pisząca pod pseudonimem – ale ja mam łatwiej niż Florence, bo nie jestem jedyną osobą w moim gronie znajomych, która o tym wie, więc mogę o tym rozmawiać. Tymczasem o Maud Dixon wiedzą tylko dwie osoby – jej agentka z wydawnictwa i właśnie zatrudniona Florence.
“Prawda jest mniej ciekawa niż tajemnica” (cytat s.108)
W drugiej części książki akcja nabrała tempa i znacznie lepiej mi się ją czytało, pod koniec wręcz nie mogłam jej odłożyć. Choć szybko zaczęłam się domyślać, o co może chodzić, to jednak autorce udało się niejednokrotnie mnie całkowicie zaskoczyć i rozwiać większość moich podejrzeń. Zupełnie nie przewidziałam tego, na jak wiele bohaterka książki była gotowa, by zrealizować w końcu swój cel i zacząć cieszyć się wymarzonym życiem. Niektóre sceny mocno szokowały.
Alexandra Andrews bawiła się czytelnikiem, pozwalała zapędzić się w podejrzeniach, by w końcu zaskoczyć go zakończeniem, którego nie dało się przewidzieć. “Pozorantka” to powieść wywołująca wiele skrajnych reakcji, bardzo dobry thriller, z powoli rozwijającą się fabułą i mocnym zakończeniem.
Jagoda Miśkiewicz-Kura