Jowita Kosiba jest absolwentką polonistyki, anglistyki i pedagogiki oraz doktorantką na Uniwersytecie Rzeszowskim. Zadebiutowała w 2019 roku książką z pogranicza horroru i gotyckiej powieści obyczajowej Nokturn. A wcześniej, w 2016 roku, jej powieść Zagubiony ptak zdobyła pierwsze miejsce w konkursie na współczesną powieść obyczajową.
Są takie zagadnienia poruszane w książkach, obok których nie jestem w stanie przejść obojętnie. Tajemnice z przeszłości, rodzinne waśnie i stare posiadłości to coś, co za każdym razem kusi mnie i nęci, i jeszcze nigdy nie udało mi się oprzeć takim historiom. Jednak w przypadku Jowity Kosiby o moim zainteresowaniu zadecydowało coś jeszcze, a mianowicie nazwisko autorki, bo przecież pewniej sięga się po daną lekturę, jeśli miało się już styczność z piórem konkretnej pisarki.
Zabierając się za Pomiędzy wzgórzem a doliną, miałam jako taki obraz tego, czego mogę spodziewać się wewnątrz książki. I właściwie się nie myliłam. Jowita Kosiba ma bowiem specyficzny styl pisania, chociaż może właściwsze byłoby stwierdzenie, że jest on oryginalny. I z całą pewnością nie każdy zostanie jego fanem. Skąd to wiem? Chociażby stąd, że pośród moich najbliższych są osoby, które są wręcz zachwycone książkami autorki, są też jednak i tacy, którzy nie dali rady przez nie przebrnąć. Ja jestem gdzieś pośrodku.
Pomysł na fabułę podobał mi się tak samo jak przy Zagubionym ptaku. Nie można bowiem odmówić Jowicie Kosibie tego, że potrafi czarować słowami. Sposób, w jaki kreśli opisy, intensywnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika, który całym sobą chłonie emocje i uczucia oraz wrażenia, które wprawiają układ nerwowy w ruch, a wyobraźnię zmuszają do działania na najwyższych obrotach. Do tego klimat, który i tym razem udało jej się stworzyć, jest doprawdy wybitny.
Jednak to, co może demotywować w trakcie czytania to to, iż fabuła, mimo że ciekawa, nie pędzi na łeb na szyję. Akcja Pomiędzy wzgórzem a doliną toczy się swoim własnym, niewymuszonym tempem i powoli wdraża czytelnika w sekrety, tajemnice i zawiłości rodzinnej historii. Jednak, jeśli tylko dacie sobie czas i miniecie magiczny środek, wówczas okaże się, że nie będziecie mogli doczekać się końca książki. I to nie dlatego że będziecie chcieli wreszcie odhaczyć tę nudą historię, lecz z powodu tego, iż wciągnie Was ona wtedy tak intensywnie, że z wypiekami na twarzy będziecie przewracać kolejne stronice, byleby rozwikłać, co tak mocno rzutowało na tę rodzinę.
A czymże byłaby powieść bez bohaterów? Tłem ledwie. Żartuję. Postaci wykreowane przez Jowitę Kosibę i tym razem zachwycają. Ich kreacje są niezwykle wiarygodne, czytelnik bowiem czuje dokładnie to co oni, gdy zgłębia zawiłe relacje rodzinne. Poznaje ich także “od środka”, zagląda bowiem tam, gdzie w normalnym życiu nie jesteśmy w stanie zajrzeć – do myśli, by spróbować zrozumieć, co też tymi postaciami kierowało.
Pomiędzy wzgórzem a doliną to historia wpływu negatywnych uczuć i emocji na losy kilku pokoleń. Książka ta opowiada o konsekwencjach błędów sprzed lat, narastających tajemnicach i braku umiejętności przebaczania. Jowita Kosiba pokazuje również to, że niekiedy dopiero śmierć niejako zmusza człowieka do spojrzenia na siebie i swoją przeszłość z innej perspektywy i dostrzeżenia tego, co do tej pory było ukryte dla własnych oczu. Jeśli więc lubicie książki, które są klimatyczne, niejako magiczne i pełne sekretów, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.
Magdalena Nowek