Lila błyszczy w elicie Paryża, szyje suknie w domu mody Chanel, marzy o przyszłości z Rene. Sandrine kocha swego męża i synka, jest zwyczajnie szczęśliwa. Dla obu wojna oznacza koniec pewnej epoki. Co zrobią, jak się zachowają, czy utracą ducha, czy będą walczyć? Na te pytania po raz kolejny w piękny sposób odpowiada Kristy Cambron.
To nie była prosta lektura. Ciężko czyta się o wojnie, która nigdy więcej miała nie nadejść, kiedy u naszych sąsiadów spadają bomby, giną ludzie, a matki z dziećmi na rękach uciekają w nieznane. Czy w takim razie takie książki są potrzebne, czy mają rację bytu, a może nie powinniśmy o tym czytać, skoro nadal człowiek zabija człowieka? Oczywiście, że są potrzebne, bo niosą nadzieję. To, jak Sandrine walczyła z okupantem, jak katalogowała dzieła sztuki, by wiedzieć, gdzie zostały wywiezione, jak Lila zbierała informacje w buduarach kochanek nazistów daje nie tylko obraz bohaterskich kobiet. Daje nadzieję, że nawet w najgorszych czasach można zrobić coś, co pomoże po tym, jak świat znów znormalnieje. To również świadectwo pracy i walki wielu paryżanek, które nie mogąc chwycić za broń i nie chcąc kolaborować z Niemcami pracowały dla nich, a jednocześnie należały do ruchu oporu. To świadectwo bitew, które nie rozlewały krwi, ale dawały podwaliny dla przyszłości, informacje i siłę do dalszych działań tym, którzy mogli zrobić coś więcej.
Fabularyzowana historia w wykonaniu autorki znów zabiera nas w mroczny czas, pełen beznadziei i cierpienia oraz straty, oczekiwania i trudnych wyborów. I znów w charakterystyczny dla niej sposób mamy dobrych i złych, po obu stronach barykady. To najbardziej cenię w książkach Kristy Cambron, że nie pokazuje tylko jednej strony medalu, nie pisze o bohaterach narodowych, ale opisuje również drani, kolaborantów i zdrajców. I to po obu stronach. Podkreśla uczucia tam, gdzie nie powinno ich być i daje im tło dobra, poświęcenia i człowieczeństwa, by chwilę później zestawić miłość z bezwzględną brutalnością, przekonaniem o braku odpowiedzialności za swe czyny, a nawet o słuszności postępowania. Przez to nie sposób jednoznacznie potępić, czy pochwalić poszczególnych bohaterów. Nie są jednoznacznie źli, czy dobrzy, pewne okoliczności działają zarówno na korzyść, jak i niekorzyść ich wszystkich. Tu nie ma jasnych i czystych pobudek, nie ma tylko miłości do ojczyzny czy posłuszeństwa rozkazom, tu zawsze znajdziemy coś więcej. I za ten element wciąż czekam na kolejne książki autorki. Bo choć ich lektura nie jest prosta, to nadal nie wolno nam zapomnieć. Dziś szczególnie.
Katarzyna Boroń