“A gwiazdy niech płoną” to opowieść o samobójstwie, żalu, zastraszaniu i mediach społecznościowych. Może to wywołać mocne emocje u niektórych czytelników. I tutaj ostrzegam, niektóre części są ciężkie i nie były łatwe do przeczytania.
Nathan, 15-latek, stracił starszego brata i nie wiedział, dlaczego musiał się on zabić. Rodzina jest w żałobie, zwłaszcza że Al był ulubionym dzieckiem. Bardzo wzruszył mnie sposób, w jaki autorka opisał uczucie matki, która straciła dziecko. Podobały mi się kwestie rozbitej rodziny i rozwodu. Dzieje się tak dlatego, że dzieci znajdujące się w takiej sytuacji radzą sobie inaczej niż inne.
Jednak życie toczy się dalej. Nathan zaczyna mieć obsesję na temat znalezienia powodu śmierci brata, a jednocześnie czuje się wyalienowany jego samobójstwem. Zawsze czuł się w rodzinie tym gorszym, w szkole tak samo. Teraz jest “bratem tego, co się powiesił”. Reakcje czy to nauczycieli, czy rówieśników są różne: od litości po wrogość. Boli najbardziej wyśmianie zjawiska przez zupełnie obcych ludzi w internecie. Obok Nathana była rodzina, inne rodzeństwo, jego matka, jego przyjaciel, przyjaciółka Megan. Nie zmieniło to jednak postrzegania samego siebie jako tego gorszego.
W miarę rozwoju historii czytelnik dostrzega, jak ważne jest mówienie o zdrowiu psychicznym i nękaniu. Nigdy tak naprawdę nie wiesz, co dzieje się w głowie innej osoby i zmaganiach, z jakimi się boryka. To bardzo ważne, aby być miłym dla innych i rozmawiać z ludźmi wokół siebie o tym, jak się czujesz.
Jeśli chodzi o sprawę samobójstwa Ala to była misternie utkana historia. Jest to mocna i bolesna lektura. Myślę, że to naprawdę ważna książka i warto ją w stu procentach emocjonalnie zrozumieć. Bardzo ciekawym zabiegiem było zastosowanie podwójnej narracji oraz wstawek z rozmów czy przemyśleń Ala.
Megan i Nathan bardzo zmieniają się, dorośleją. Próbują radzić sobie ze swoim smutkiem w zdrowy sposób i ostatecznie chcieliby znaleźć sposób, aby pamięć Ala żyła dalej. Megan i Nathan przyrzekają sobie, że spróbują żyć lepszym życiem i być lepszymi ludźmi, przewartościowują przyjaźnie i swoje zachowania oraz próbują budować lepszą przyszłość. Książka naprawdę daje nadzieję.
Media społecznościowe były bronią w tej książce. Danielle Jawando szczerze ujęła zagadnienia zawarte w tej książce, nie powstrzymywała się od trudnych rzeczy. Ten naturalizm był absolutną siłą tej książki. Zdecydowanie problemy dotykające nastolatków w dobie mediów społecznościowych nie powinny być osłabiane, aby uczynić je bardziej przystępnymi w książkach. Potrzeba właśnie takiego mocnego, dosadnego głosu.
Monika Kilijańska