Trudno być sobą, gdy jest się odmiennym od wszystkich ludzi. Towarzyszy nam strach przed odrzuceniem, niezrozumieniem, a nawet wykorzystaniem tej inności w złych zamiarach. Kto wtedy jest przyjacielem, a kto wrogiem?
Zarys fabuły
Raven odzyskała wspomnienia i robi wszystko, by nie poddać się władzy swojego ojca. Podobno ma jej w tym pomóc niejaki Slade. Garfield nadal jest zły na rodziców, że ukrywali przed nim tak ważna rzecz dotyczącą jego osoby. Stara się teraz poznać swoje moce, a także zmierzyć z konsekwencjami ich użycia. On również ma spotkać się ze Sladem. Zbiegiem okoliczności zaczynają na siebie wpadać i spędzają razem czas, nie wiedzą, że są umówieni z tą samą osobą, ani co ich czeka.
Od pierwszego zeszytu polubiłam serię DC powieść graficzna 13+, która przybliża postacie z tego uniwersum, tak aby młodzi czytelnicy bardziej się z nimi zżyli. Każda z historii to zamknięta opowieść, ale Beast Boy kocha Raven, jest wyjątkowym połączeniem losów dwóch postaci z poprzednich albumów. Początkiem czegoś nowego, ale jednocześnie bez wielkich zmian w innych aspektach. Jak się to udało?
Słów kilka o szacie graficznej
Nie da się zaprzeczyć, że w tym zeszycie kreska jest estetyczna, prosta i czysta. Ma w sobie coś z mangowych rysunków. Znajdziemy tutaj jasne kolory, bohaterowie są piękni i nieskazitelni niczym gwiazdy filmowe. Czytelniczki mają na czym zawiesić oko, dodajmy do tego emocje ukazane na każdym rysunku, ruch, mimikę oraz sceny przemian i walki z mocami. Graficznie nie ma do czego się przyczepić.
Moje wrażenia
Na samym początku zeszytu autorzy Beast Boy kocha Raven, wspominają, że chcieli nim pokazać, jak ważne jest mieć obok siebie kogoś, komu można ufać i bez strachu być sobą. Myślę, że wyszło im to rewelacyjnie. Bo nie dość, że pokazali, czym jest prawdziwa przyjaźń, to jeszcze przypominają, że sami wybieramy sobie rodzinę. Mówią również o tym, że w nas tkwi odwaga, by pokazać prawdziwego siebie i nie dać narzucić sobie tego, jacy powinniśmy być. To również opowieść o zaufaniu i nieśmiało kiełkującej miłości. Oj tak w tym tomie dostajemy mnóstwo emocji, ale również akcji i niebezpieczeństwa. Słodycz przeplata się z niepewnością, strachem i coraz to większą liczbą pytań.
Słów kilka o bohaterach
Duże brawa należą się Kami Garcia za to, jak dobrze ukazała emocje bohaterów. Ich strach, żal, nadzieję, niepewność oraz zagubienie. Każdy bohater jest indywidualnością, co widać nie tylko na rysunkach, ale i w sposobie myślenia, czy mówienia. Są jak wszyscy nastolatkowie, pragną tego, co oni. Los niestety dał im w darze coś wyjątkowego i muszą nauczyć się z tym żyć.
Na zakończenie
Muszę przyznać, że czytając, Beast Boy kocha Raven, od pierwszych stron czułam czystą frajdę. Strony obracały się praktycznie same, a ja wraz z bohaterami przeżywałam każdy moment. Nie da się zaprzeczyć, że głównie w tym zeszycie chodzi o emocje, a tych nie brakowało. Zmieniały się co chwilę i budziły niepewność, chyba potrzebowałam takiej słodyczy z domieszką niebezpieczeństwa. Zakończenie raduje serce, ale i budzi niepokój, bo niebezpieczeństwo nie zniknęło.
Jeśli czytaliście poprzednie zeszyty i się wam podobały, to Beast Boy kocha Raven, jest czymś obowiązkowym. A jeśli jeszcze Młodzi Tytani są przed wami, to? na co czekacie? Cykl ten przypadnie do gustu fanom DC w każdym wieku, jedni mogą się nim zachwycić bardziej niż drudzy, ale nie da się zaprzeczyć, że jest on bardzo udany. Rewelacyjna treść w połączeniu z równie wspaniałymi rysunkami z pewnością trafia do nastoletnich odbiorców. Fajnie wiedzieć, że nie jest się samemu ze swoimi rozterkami i nawet superbohaterowie je mają, prawda?
Irena Bujak