Życie bywa trudne, gdy naraz zwala się na głowę mnóstwo spraw. Czasami z jedną ciężko jest sobie poradzić, a co dopiero z kilkoma. Jak uporządkować emocje i poziom ważności niektórych rzeczy, gdy w głowie jedna z drugą walczy o pierwszeństwo? Co zrobić, kiedy wszystko nagle traci sens?
Zarys fabuły
Kara Danvers nie jest zwykłą nastolatką. Jednak o tym, że przybyła z kosmosu, potrafi latać i szybko biegać wie tylko jej najbliższa rodzina. Noc w noc miewa dziwne sny, ale bardziej zajmuje ją obecnie nastoletnie życie. Nadeszły jej szesnaste urodziny, które spędza z przyjaciółkami, męczy się z pryszczem, a do tego stresuje się nadchodzącymi zawodami lekkoatletycznymi. Z rodzicami też nie zawsze udaje jej się dogadać. Przy takiej ilości problemów jakieś super moce nie są aż tak ważne? do czasu.
Strasznie byłam ciekawa tego komiksu i gdy tylko mogłam, zabrałam się za Supergirl. Jak być super. Co takiego miał do zaoferowania ten zeszyt fanom cyklu DC? Czy było warto poświęcić mu swój czas?
Kilka słów o szacie graficznej
Nie da się ukryć, że Joëlle Jones ma swoją niepowtarzalną kreskę, która trudno podrobić. Rysowniczka ma niesamowity talent, jej ilustracje są niezwykle realistyczne i bardzo dopracowane. Podoba mi się ich dynamika, szczegółowość i to, że widać na nich każdy ruch czy też emocję. Plus należy się również za stonowane kolory. Czytałam powieść dłużej niż zazwyczaj, bo nie mogłam napatrzeć się na pracę artystki.
Moje wrażenia
Supergirl. Jak być super jest trochę inne od pozostałych zeszytów. Scenarzystka zamiast na akcji skupia się bardziej na emocjach nastoletniej Kary. Poznałam jej codzienność, szkolną oraz domową. Dowiedziałam się o jej problemach i rozterkach, obserwowałam, jak próbuje pogodzić swoje oba życia. Mariko Tamaki, bez trudu zagłębia się w głowę bohaterki i odkrywa jej emocje. Wszystko jest takie naturalne i życiowe, a do tego bez moralizowania. Ta historia to duży ładunek emocjonalny, sporo w niej trudnych momentów i ciężkich chwil. Jest poważnie, niesprawiedliwie i niebezpiecznie. Bo owszem, w tym zeszycie akcja też nabiera rozpędu, ziemi zagraża niebezpieczeństwo, a zaufanie niektórym osobom może być zgubne.
Na zakończenie
Przyznaję, że początek komiksu okazał się słodko-gorzki i w sumie trwało to do końca. Było jak w życiu, złe rzeczy przeplatały się z tymi dobrymi, śmiech z łzami, a długie rozmowy z milczeniem. Supergirl. Jak być super to jeden z lepszych komiksów tego cyklu. Podoba mi się, że autorzy poważnie traktują młodych odbiorców. Wierzą, że poradzą sobie z takimi pokładami emocji, a jednocześnie pokazują im, że nie są sami ze swoimi zmartwieniami. Zżyłam się z Karą, wraz z nią przeżywałam wszystkie chwile i rozumiałam jej emocje.
Supergirl. Jak być super to jedna z tych poważniejszych i cięższych tematycznie powieści graficznych. Mogłam się pośmiać, czytając, ale również wylałam trochę łez, czy też pomarudzić nad niesprawiedliwością losu. Mariko Tamaki i Joëlle Jones to świetny zespół, który nie boi się trudnych tematów, ale daje również nadzieję.
Irena Bujak