Wzięła mnie ochota, by przeczytać coś z Wydawnictwa Filia. Oni mają książki tak radosne, optymistyczne, ręka sama się wyciąga. Miałam ochotę na romans, na ciepłą opowieść, a tutaj opis wiele obiecywał i trochę się bałam, bo gdy aż tak dobrze nastraja mnie opis, to często później jest tylko wydmuszka. O dziwo książka mnie wciągnęła dosłownie od pierwszej strony, chociaż te radosne kolory nie korespondują ze smutkiem i tragedią, jaka rozegra się na naszych oczach.
Marika jest psychologiem, prowadzi gabinet w Bydgoszczy i pomaga ludziom mierzyć się z traumami, jak chociażby Szymonowi, nauczycielowi zumby, który nagle zaczął bać się snu. Chłopak jest zamknięty, zaimpregnowany na uczucia, ale do tej pory nie widział w tym problemu, teraz po prostu boi się spać. To, co odkryje za sprawą Mariki, zmieni całe jego życie, ale także wiele mu wyjaśni. Tymczasem Marika też ma swój problem, od pewnego czasu odbiera dziwne telefony, ale najgorsze co ją spotkało to śmierć męża, ukochanego, który był dla niej całym światem. Damian zginął w wypadku i chociaż małżeństwo ostatnio przeżywało okres stagnacji, to jednak dla Mariki zawalił się świat. Przy kobiecie trwa najlepszy przyjaciel jej zmarłego męża, to on dbał, by kobieta, jadła, myła się i żyła na ile się da. Marika rozwiązuje cudze problemy, ale przeoczyła wiele sygnałów dookoła siebie, czy w końcu odkryje prawdę?
Książka skupia się na trzech wątkach. Pierwszy to historia odkrywania prawdy o sobie Szymona. Powiem Wam, że nie obstawiałam takiego scenariusza i byłam w szoku, a jednocześnie ten wątek mnie zasmucił, bo wyraźnie pokazuje, że wiele tego, co w nas siedzi, gnieździ się tam na dnie naszego jestestwa od dzieciństwa, chociaż nawet sami sobie tego nie uświadamiamy, nie pamiętamy. Ta historia, która w pewnym momencie osiąga apogeum smutku, to jednak niesie dużo nadziei. Zresztą jestem zachwycona stylem autorki, bo prowadzi akcję wzorcowo. Rytm tej powieści jest idealny. Akcja została wyważona. Równo wznosimy się na fali napięcia, by osiągnąć apogeum. Tak jest w historii tajemniczych telefonów. To są takie interludia, ale w końcu i ta historia osiąga apogeum, ale niesie też ze sobą przesłanie, że życie to nie jest komedia romantyczna, że zbyt długie zwlekanie, sprawia, że wszystko się zmienia, nie zawsze jest powrót do punktu zero i później może być tylko gorzej.
Oczywiście sercem tej historii jest Marika, jej żałoba po mężu, który był dla niej tak ważny, ale wyjdą na jaw przykre historie. Wzrusza cała ta historia żałoby i historia Eryka. Bardzo się emocjonowałam podczas czytania. Bardzo polecam. Emocjonująca i oryginalna, no i wielki plus za motyw piesków!
Katarzyna Mastalerczyk