Brandon Mull to twórca, który dosłownie zawładnął już światem fantastyki młodzieżowej. Autor niesamowitego Baśnioboru i Pozaświatowców stworzył kolejne wielotomowe dzieło, które przenosi młodych czytelników do świata pełnego magii i przygód, ale również olbrzymich niebezpieczeństw. Mowa o otwierającym cykl Pięć Królewstw tomie Łupieżcy Niebios. Zapraszam!
Halloween jest jedynym takim dniem w roku, gdy otaczająca nas rzeczywistość miesza się ze światem magii. Przynajmniej tak głosi legenda, powielana przez lata w święto zmarłych. Cole, wybierając się do nawiedzonego domu, chciał jedynie zabłysnąć odwagą przed swoimi kolegami i urosnąć w ich oczach. Nie przypuszczał, że od tego momentu jego życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Razem z przyjaciółmi, Cole przenosi się do tajemniczego świata Obrzeży, w którym rządzi Pięć Królestw. Na miejscu okazuje się, że fantastycznie zapowiadający się świat skrywa w sobie wiele złego. Wszechobecna magia, podzielona jest na dwa fronty, a dobra strona wydaje się drastycznie wymierać. Pięć Królestw jest w niebezpieczeństwie, w dodatku przyjaciele zostają rozdzieleni, co wydaje się przekreślać szansę na powrót do domu i normalności. Jak poradzi sobie Cole w obliczu niewoli Łupieżców Niebios?
Chociaż mam już za sobą trzydzieste urodziny, lubię sięgać po dzieła dla najmłodszych. Z jednej strony to dla mnie czysta frajda, dobra przygoda. Z drugiej staram się również poszukiwać czegoś wartościowego dla córki, która powoli wkracza w świat fabularnych książek. Brandon Mull nie jest mi obcym autorem, nie czytałem niestety Baśnioboru – dzieła, które jest chyba najbardziej cenioną w dorobku autora pozycją, ale nie jestem na bieżąco z cyklem Pozaświatowcy, który kupił mnie w stu procentach i który z pewnością będę polecał każdemu nastolatkowi. Jak prezentują się zatem Łupieżcy Niebios? Książki Mulla rządzą się poniekąd swoimi prawami, zazwyczaj mamy do czynienia z grupką osób, która w magiczny sposób przenosi się do innego świata i musi wykonać w nim daną misję. Trzeba być jednak ogromnie doświadczonym twórcą, aby za każdym razem zaskakiwać czytelnika kreatywnością tworzenia postaci i znakomitym pomysłem na uniwersum. Tak jest i tym razem, Mull tworzy kompletnie nowy świat, który jest jednak mega i przynosi wiele niespodzianek.
Jeśli chodzi jednak o samo wykonanie, to w moim odczuciu pozostawia ono trochę do życzenia. Teoretycznie książka jest skierowana do najmłodszego nastolatka, ale myślę, że nawet ośmiolatek mógłby śmiało zacząć lekturę Łupieżców Niebios. Czy to źle? Trochę tak, bo czuje mały kontrast między prostymi dialogami, sposobem myślenia naszych bohaterów i ich poczynaniami, a powagą świata, który jest naprawdę dobrze wykreowany, bogaty i może zbyt dojrzały dla bohaterów? Cole, chociaż jest w Obrzeżach przez chwilkę, zdaje się rozumieć całą zasadę działania nowego miejsca, pomimo tego, że tak naprawdę nie ma prawa wiedzieć o niektórych rzeczach. Gdzieś mi to nie zagrało i czułem małe rozczarowanie. Dodatkowo autor skacze po wątkach bardzo rozlegle, co może to wpłynąć na odbiór całej historii, szczególnie dla młodego czytelnika. Miejscami jest niespójnie, można się troszkę pogubić.
Pierwszy tom cyklu Pięć Królestw nie porywa. Jest to poprawna historia, ładnie napisana, którą czyta się dość szybko. Nie jest to jednak dzieło bardzo dobre. Mimo fajnego potencjału uniwersum, pomysł na fabułę w moim odczuciu jest nieco spalony, i istnieje małe prawdopodobieństwo, że część nastoletnich czytelników spasuje i zostać na jednym tomie. Jeśli miałbym polecać twórczość Brandona Mulla, to raczej celowałbym w inne cykle autora.
Marek Szwajnoch