Hipokryzja stanowiła stratę czasu dla wszystkich poza samymi hipokrytami.
Śmierć w transsyberyjskim ekspresie jest kryminałem spisanym lekkim piórem. Sympatycznie spędziłam czas, zwłaszcza w ujęciu fabuły, pomysłu na zbrodnię, splotu zależności między bohaterami, czy mieszanki różnych incydentów. Dobry pazur do konstruowania napięcia, wiele elementów długo skutecznie skrywających tajemnice to działania na plus. Czasami wywracało to do góry nogami moją interpretację. Części się domyślałam, jednak niemal do końca nie miałam pewności. Postaci skonstruowane ciekawie i atrakcyjnie, skrywają wiele odmienności, barwnych osobowości, ale też osobliwych nawyków i przyzwyczajeń. Polubiłam Olgę Puszkinę, specjalistkę transportu kolejowego, dróżniczkę, która marzyła o wydaniu książki i była w trakcie jej pisania, chociaż z lekkimi oporami. Inna rzecz, czego miała ona dotyczyć. Z uśmiechem czytałam jej książkowe wstawki, porady naznaczone życiem na kolei i szczególnym rosyjskim klimatem, gdzie wszystko wydawało się postawionym na głowie. Przekonywał do siebie również Wasilij Maruszkin, komendant policji w Nowosybirsku, oddelegowany do wyjaśnienia sprawy śmierci w transsyberyjskim ekspresie, naznaczony rodzinną tragedią, z którą mimo upływu lat wciąż nie potrafi sobie poradzić.
Rozłazne to mała wieś w obwodzie kemerowskim. W zasadzie gdyby nie tory kolejowe i rzadko przejeżdżające pociągi głównie towarowe, mieszkańcy zapadliby w syberyjski zimowy sen. Marazm w codzienności, patologia w rodzinach, polityczne przepychanki. Nagle trup wyrzucony z pociągu, dokładnie w środku wsi. Zaczęło się zamieszanie w dochodzeniu, prowadzonym oficjalnie i na własną rękę, przykrywającym koszmarny incydent i starającym się dotrzeć do dowodów, bo o świadkach można było tylko pomarzyć. Sporo humoru dobrze wplecionego w narrację, wiele zabawnych scen, nietuzinkowe zachowania bohaterów, oraz trudny do namierzenia morderca. Kiedy poznałam już tożsamość sprawcy i ustaliłam przesłanki nim kierujące, stwierdziłam, że w rosyjskiej mentalności taka sytuacja ma duży stopień prawdopodobieństwa zaistnienia. Kto wie, czy faktycznie nie miała już miejsca, i to wielokrotnie. Książka zapewniła mocną dobrą zabawę, nie stawiała wygórowanych oczekiwań, gdyż nastawiona była na poprawienie nastroju po ciężkim dniu pracy, złapanie pozytywnych wibracji i serdecznego uśmiechu. Zgrabnie skomponowana i zaprezentowana. Krzywe zwierciadło miejsc, ludzi, zawodów, wygórowanych ambicji i ciemnych sprawek, a nawet putinowskich rządów. Głęboka wschodnia mentalność jeszcze długo się nie zmieni.
Izabela Pycio