Nowe wyzwania zawsze nas ekscytują, nie możemy się doczekać nieznanego, tego czego się nauczymy, budowania kolejnych wspomnień i zdobywania wiedzy. Jesteśmy spragnieni tego, co przed nami. Czasami, gdy bywa trudno, dostrzegamy, że nasz zachwyt ulatuje, wtedy nadchodzi czas na odpowiedź sobie, czy to jest to, co rzeczywiście chcemy robić.
Zarys fabuły
Emma i Wioletta teraz, jak nigdy wcześniej czują, że ich zapał słabnie. Postawione przed sobą wyzwania, oczekiwania i próba zadowolenia innych mocno wpływa na siostry. Czy poradzą sobie z takim stresem, zwłaszcza że nie mają zbyt dużo czasu, by poradzić sobie z chaosem w głowie i sercu. Przed Wiolettą pierwszy spektakl wystawiany przez Operę Paryską, Emma daje zaś siebie wszystko, by móc ze swoim zespołem hip-hopowym wziąć udział w castingu. Obie czują jednak, że to za mało?
Z utęsknieniem czekam na kolejne zeszyty z serii Emma i Wioletta. Kiedy mija zachwyt to dopiero trzeci tom, ale zdążyłam już polubić tę historię. Jestem ogromnie ciekawa, jak potoczą się dalsze losy sióstr oraz jak one same będą na te wszystkie zmiany reagować.
Słów kilka o szacie graficznej
Swoimi pracami Lena Sayaphoum zachwyciła mnie od samego początku i z każdym kolejnym zeszytem utwierdzam się w swoim zdaniu. Jej kreska cechuje się dużą pewnością, ale zarazem delikatnością. Uwielbiam, że bawi się natężeniem światła, przez co jasne kadry pojawiają się na zmianę z tymi ciemnymi. Ilustratorka świetnie radzi sobie z oddaniem emocji oraz ruchu w swoich pracach. W tej części widać to niezwykle mocno. Artystka robi jakby przybliżenia na bohaterki podczas tańca, pokazuje każdy krok, gest ręki. No naprawdę robi to ogromne wrażenie.
Moje wrażenia
Nadal uważam, że Jerome Hamon wie jak trafić do nastoletniego czytelnika. Pisze bowiem o tańcu, ale również o życiu poza nim. Wspomina o przyjaźniach, sercowych problemach, skrajnych emocjach oraz odkrywaniu swoich pragnień. Wszystko to w lekkim stylu, bez moralizowania, z dużą dawką emocji i zaangażowania. Kiedy mija zachwyt to tak naprawdę kilka chwil, ale dzieje się w nich tak dużo, że naprawdę umieszczenie tylu ważnych spraw na niespełna 50 stronach budzi podziw.
Na zakończenie
Kiedy mija zachwyt to świetna bezpośrednia kontynuacja, w której pokazane jest, jak wymagający bywa taniec. Ile siły i wyrzeczeń wymaga od tancerzy, a przecież życie to nie tylko ciągle ćwiczenia i doskonalenie swoich umiejętności. Każdy potrzebuje w nim również miejsca na miłość, przyjaźń czy też rodzinę. Fajnie są ukazane tutaj relacje, nie tylko rodzinne, ale również wśród przyjaciół czy między parami. W dalszym ciągu podoba mi się ukazanie właśnie rodziny sióstr, nie jest idealna, a jednak kochająca. Myślę, że nie tylko dziewczyny się tutaj dużo uczą, ale i ich mama.
Jak zawsze dla mnie było za krótko, nawet przyglądając się każdej ilustracji Kiedy mija zachwyt, pochłonęłam ekspresowo. Oprócz tego, że dziewczyny nadal uczą się siebie, ta część pokazuje, że można mieć marzenia i do nich dążyć, ale trzeba pamiętać, że zdarzają się potknięcia lub można poczuć strach przed tym, co mamy zrobić. To naturalne. Emma i Wioletta to jedna z lepszych serii młodzieżowych, którą polecam każdemu. Jest rewelacyjna, mądrze napisana, z całą masą emocji i bohaterami, których można by było spotkać tuż za rogiem.
Irena Bujak