Świat jest pełen ludzi, a spora ich część jest niestety bardzo zła. I to na tyle, że potrafią robić straszne i niewyobrażalne rzeczy. Krzywdzenie, znęcanie, zabijanie, łamanie psychiki, dla nich jest czymś normalnym. Często cudzy ból jest dla nich wręcz elementem wywołującym podniecenie. Zrobią wszystko, by dopaść swój cel. Jednak zdarzą się ofiary, które chcą przeżyć za wszelką cenę. Tylko, co potem?
Zarys fabuły
Lynnette wraz z pięcioma innymi kobietami uczęszcza do grupy wsparcia. Każda z nich kilka lat temu przeżyła ogromną traumę, bo padły ofiarami psychopatycznych zabójców, ale w przeciwieństwie do innych ofiar, one przetrwały. Są teraz ostatnimi ocalałymi i próbują żyć dalej. Tylko czy po takich przejściach da się funkcjonować normalnie? Ta grupa to dla nich ogromne wsparcie, ale coś między nimi zaczyna się psuć, a gdy jedna z nich nie zjawia się na spotkaniu, a druga prawie ginie w pożarze, Lynnette czuje, że coś jest nie tak. Tylko czy znajdzie w sobie siłę, by pokonać strach i piętrzące się przeszkody?
Swego czasu często oglądałam horrory, w tym slashery. Teraz prędzej sięgam po książki z tego gatunku i gdy zauważyłam zapowiedź Final Girls, wiedziałam, że prędzej czy później trafi ona w moje ręce. Zawsze ciekawiło mnie, co dzieje się z tymi ocalałymi po ostatniej scenie. Czy było warto poświęcić czas tej pozycji?
Moje wrażenia
Grady Hendrix bez wątpienia miał ciekawy pomysł na fabułę. Bo chyba każdy zainteresowany tematem skusi się na powieść opowiadającą o tym, jak po wszystkim żyją ocalałe. Tylko niestety z żalem muszę przyznać, że chociaż bardzo się starał, to nie do końca mu to wyszło. Skupił się na opisaniu ich teraźniejszości, wracał też do dawnych przeżyć, nie szczędząc przy tym makabrycznych szczegółów. I może byłoby to fajne, gdyby nie wkradł się w treść chaos, który utrzymywał się przez całą fabułę, przez co trudno poczuć jakieś emocje czy dojść do tego, kto czyha na życie kobiet. Plusem jest tutaj lekki styl pisania oraz nawiązywanie do kultowych horrorów.
Słów kilka o bohaterach
Całość poznajemy z punktu widzenia Lynnette, to ona opowiada o tym, co dzieje się teraz. Muszę jednak przyznać, że za nią nie nadążałam. Miałam wrażenie, że swoje rozważania bierze z powietrza, a do tego duża ich część była wręcz niedorzeczna. Kobieta podejmuje naprawdę dziwaczne decyzje, a jej zachowanie jest wręcz nużące i niespójne.
Na zakończenie
Będę szczera, trudno mi pisać o Final Girls, bo ta książka jest przeciętna, niedopracowana i-no cóż-nijaka. Liczyłam na coś zupełnie innego, a dostałam chaotyczny ciąg działań kobiety, która nie wie, co robi i po omacku próbuje dotrzeć do prawdy. Nie mogłam się wgryźć w fabułę, nie czułam strachu, nawet w pewnym momencie przestałam starać się to wszystko jakoś uporządkować. Finał również nie był satysfakcjonujący, po tych wszystkich zawiłościach liczyłam na coś więcej niż chęć zemsty.
Jestem rozczarowana Final Girls, bo liczyłam na powieść z dreszczykiem, psychologicznymi zawiłościami i nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. W ostateczności dostałam strasznie poplątaną historię, bez ładu i składu oraz streszczenie slasherów filmowych. To ostatnie było akurat nawet ciekawe, ale nie tego tutaj szukałam.
Irena Bujak