“Zło, któremu pozwolono kisić się we własnym sosie, w mrocznym, parszywym miejscu przez całe stulecia, zamieniło się w osobliwość, która gdy już zostanie wypuszczona, zmiecie wszystko, co stanie jej na drodze.”
Z przyjemnością sięgam po zbiory opowiadań, właśnie w klimacie fantastyki, wolna chwila i można przenieść się w świat wyobraźni, często wsparty nauką, ale jeszcze częściej marzeniami i obawami o przyszłość ludzkości. Zatem, kiedy trafiłam na tę oficjalną antologię, nie mogłam odmówić sobie spędzenia z nią czasu. Po zapoznaniu się z osiemnastoma różnorodnymi krótkimi formami nie dziwiłam się, że znalazły zainteresowanie twórców telewizyjnego serialu. Prezentowały się z wyjątkowej widowiskowej strony, sympatycznie szybowała przy nich wyobraźnia. Poziom opowiadań nie zaliczyłam do wybitnie wysokiego, lecz były na tyle mocne, że entuzjastycznie podchodziłam niemal do każdego.
Znakomicie bawiłam się przy “Rybiej nocy”, kiedy to osobliwe obrazy sięgnęły prastarych form i rewelacyjnie połączyły się ze współczesnym bytem. Wyśmienicie odebrałam w zbliżonej myśli zabawy w czas, ale w znacznie szerszym zakresie, w ramach “Epoki lodowcowej”. Niesamowite rzeczy skrywała stara lodówka, czasem aż strach było do niej zajrzeć. Cudownie czułam się w “Błękicie zimy”. Idea takiej długowieczności wyzwalała wielkie obawy, jednocześnie sztuka łagodziła podejście do ciała uodpornionego na wszelkie ekstremalne warunki. Autonomiczna sztuczna inteligencja zaprezentowała się z nader oryginalnej strony. Na uwagę zasługiwał “Świadek”, z ciekawą formą narracji, morderstwem w tle, ale atrakcyjnym twistem w zakończeniu.
“Za szczeliną orła” zabrało w podróż kosmiczną z wymyślną zmianą czasu. Sporo się tam działo w kilku warstwach. “Sekretna wojna” odnosiła się do fantastyki, ale przedstawiona wojskowa mentalność rządzących i dziś niestety trzyma się znakomicie. Efektowny pomysł z sowieckimi żołnierzami specjalnych służb walczącymi na północnej Syberii z okropnymi kreaturami, wychodzącymi z dziur, wygłodniałymi na ludzkie mięso. Sporo dynamicznej walki pojawiło się również w “Mechach”. Z ciężkim trudem terraformowana planeta i widowiskowa bitwa z Obcymi. Dziwny stwór pojawił się w “Wysypisku”, śmieci skrywały wiele tajemnic. Zabawnie było w “Historiach alternatywnych”, króciutka skondensowana forma a wiele scenariuszy związanych ze śmiercią Adolfa Hitlera.
Opowiadania, które mniej mi się spodobały, ale i tak zawierały ciekawą, często nietuzinkową myśl, to przede wszystkim “Sonnie ma przewagę” z koncepcją transferu mózgu, sklonowanymi symbiontami neuronowymi, walką robotów na arenie, zaskakującym zakończeniem. “Wysysacz dusz” odwołał się do wampirskich klimatów, krwistych scen, ale także przewrotnego finału. W nieco baśniowy świat, lecz z perspektywy mechanicznych ujęć, metalu i ognia, zaprosił utwór “Udanych łowów”, z udziałem demonicy kradnącej serca i łowcy demonów. Likantropi wyłonili się w opowiadaniu “O wykorzystaniu zmiennokształtnyc”. Kolejny raz potwierdziło się, że ludzkość wciąż będzie wikłać się w wojnę, na wielu płaszczyznach i z różnym rodzajem broni.
Humoru nie zabrakło w “Gdy jogurt przejął władzę”. Ciekawy pomysł na fabułę, dziwaczna płaszczyzna na polityczne ujęcia, ale liczyłam na bardziej nieprzewidywalne zakończenie. Kiedy czytałam “Trzy roboty”, spoglądałam osądem i przypuszczeniami maszyn na resztki ludzkiej ery. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu powielania przeszłości, cyklu narodzin, rozwoju i wymierania. “Pomocna dłoń” o samoratunku w kosmosie w zasadzie niewiele wniosła. Sentymentalnie zrobiło się w “Szczęśliwej Trzynastce”. Ludzie potrafią przywiązać się do różnych przedmiotów, nadawać im własne cechy, a nawet posądzać o skłonności do przynoszenia pecha lub szczęścia. Chociaż “Martwy punkt” najmniej mi podszedł, to jednak idea holograficznych obrazów i kopii zapasowych mózgów niosła pewne przesłanie, na które powinniśmy zwrócić uwagę.
Izabela Pycio