“Rozdroża” to piąty z kolei tom monumentalnej serii poświęconej początkom panowania Bolesława Chrobrego i narodzinom polskiej państwowości. Po dość dynamicznych “Złych dniach” przyszła kolej na część znacznie spokojniejszą, obfitującą w mniej wydarzeń, lecz wcale z tego powodu nie słabszą.
Wojna polsko-niemiecka ma się ku końcowi; wojska Henryka II wycofały się, a polscy wojowie i zaciągnięci na wojnę smardzi wracają do domów. Pokój nie jest jednak pewny, a Bolesław musi zachować czujność nie tylko w kontaktach z władcami sąsiednich krajów, lecz również we własnym państwie. Na baczności powinien również mieć się jego Mieszko – wprawdzie wrócił do ojcowskich łask po tym, jednak jest nieodrodnym synem Bolesława i ma własne plany i ambicje, które nie zawsze są zgodne z prowadzoną przez ojca polityką.
Jestem pod niesłabnącym wrażeniem rozmachu, z jakim Gołubiew snuje swoją opowieść. Jest to historia panowania Bolesława Chrobrego i budowania przez niego państwa niemal od podstaw, lecz nie tylko. Wprowadzając liczne wątki poboczne i bohaterów, pochodzących z przekroju wszystkich ówczesnych warstw społecznych, możemy śledzić zmiany zachodzące w kraju z różnorodnych perspektyw. Autor dał głos nie tylko samemu księciu i jego synowi, jego wojom czy przedstawicielom starych, możnych rodów, lecz również zwykłym kmieciom, jomskim wojownikom i różnorodnym przedstawicielom duchowieństwa.
Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na tych ostatnich, ponieważ w “Rozdrożach” możemy prześledzić postępujący proces chrystianizacji kraju, który jednak nie jest tak spokojny i naturalny, jak niektórzy chcieliby uważać. Obok natchnionych miłosierdziem i idealistycznie nastawionych duchownych (będących w mniejszości), widzimy wytrawnych polityków, a także zwykłych szubrawców, którzy chronieni duchownym statusem mogli bezkarnie dać ujście swym niskim instynktom. Jednocześnie możemy również obserwować zmieniające się nastroje wśród społeczeństwa, które nie chce rezygnować z wiary ojców i burzy się na nowe porządki, upatrując źródła wszelkich niepowodzeń właśnie w działaniach przedstawicieli nowej religii.
Lektura pierwszego tomu “Rozdroży” ponownie okazała się niesamowitą, wciągającą przygodą. Tę literacką podróż w przeszłość podkreśla język, którym od pierwszego tomu Gołubiew najpierw zaskakuje, a potem oczarowuje. Początkowo stylizacja i archaizacja języka może wywoływać lekką dezorientację, lecz gwarantuję, że po kilkunastu stronach staje się nieodłączną częścią opowieści.
Mówiąc krótko, “Rozdroża” to doskonała kontynuacja serii, utrzymująca wysoki poziom poprzednich części. Gorąco polecam.
Katarzyna Abramova