Śmierć kochanej osoby to dziwna rzecz. Wszyscy wiemy, że nasz czas na tym świecie jest ograniczony i w końcu każdy skończy pod tym czy owym białym prześcieradłem, żeby się więcej nie obudzić. A jednak, gdy spotyka to kogoś, kogo znamy, zawsze jesteśmy zaskoczeni.*
Po ciężkich przeżyciach trudno jest uwierzyć w to, że jeszcze kiedyś będzie dobrze. Zwłaszcza gdy jest się zależnym od innych i chociaż chcą dla nas dobrze, to nie dostrzegają zagrożenia ani naszych ostrzeżeń. Tak, wtedy nawet chwila spokoju i szczęścia jest podszyta strachem.
Zarys fabuły
Rodzeństwo Baudelaire ponownie musi zamieszkać u kogoś obcego. Tym razem Pan Poe zostawia dzieci u Doktora Montgomery?ego. Na szczęście ten człowiek okazuje się bardzo sympatyczny, a dla małych sierot kolejne dni, chociaż spędzone wśród węży, stają się najlepszymi od czasu strasznej tragedii. Jednak Wioletka, Klaus i Słoneczko nie potrafią zapomnieć o tym, że Hrabia Olaf jest nadal na wolności i zrobi wszystko, by zdobyć spadek. I mają racje, bo człowiek ten ma już kolejny szatański plan.
Przykry początek wbrew tytułowi nie był przykrą lekturą, dlatego też niezwłocznie zabrałam się za Gabinet gadów. Bo chociaż znam losy rodzeństwa Baudelaire, to czytanie o tym i tak stanowi rewelacyjną rozrywkę pełną emocji.
Moje wrażenia
No cóż, Gabinet gadów, może i ma parę radosnych chwil, ale i tym razem Lemony Snicket lojalnie uprzedza, że szczęśliwego zakończenia też nie będzie. Drugi tom nie różni się zbytnio od pierwszego, to nadal historia niezwykle mroczna, ale przy tym ma w sobie pewien urok, który chwyta za serce. Nie można też zapomnieć o tym, w jakim stylu jest napisana cała seria, Lemony Snicket ma nietypowy styl pisania. Obok zwykłej fabuły pojawiają się jego wtrącenia, a także mimochodem podane wyjaśnienia użytych trudnych słów. Lekki język, wartka akcja, niesamowite przygody i nutka grozy to bez wątpienia najważniejsze atuty tej części.
Słów kilka o bohaterach
Ponownie widać, jak trudne bywa życie, gdy dorośli nie słuchają dzieci i działają według prawa lub tego, co wypada lub nie. Nie da się ukryć, że zarówno Pan Poe, jak i wujcio Monty chcą dla rodzeństwa dobrze, ale bagatelizują ich obawy. To trochę przerysowany, ale i smutny obraz rzeczywistości. Bardzo lubię całą trójkę, są swego rodzaju mieszanką. Z jednej strony pragną tylko spokoju i beztroski, z drugiej naturalne jest dla nich, że nieustannie się czegoś uczą i dużo czytają. Potrafią działać w kryzysowych sytuacjach i nie brak im kreatywności.
Na zakończenie
Mam wrażenie, że Gabinet gadów jest nieco straszniejszy od Przykrego początku, ale nadal całość została dostosowana do docelowego wieku odbiorcy. Mali czytelnicy będą czuć odpowiednią ilość grozy, a starszy poczuje nutkę niepokoju. Niezależnie od wieku, nikt tym tytułem nie powinien być zawiedziony. To historia koszmarnie pokręcona, nieco ironiczna, uczy przez zabawę i odpowiednio straszy. Co jednak w niej najlepsze, to fakt, że dzieci zżyją się z rodzeństwem i będą rozumieć ich bezsilność oraz frustrację.
Wznowienie Serii niefortunnych zdarzeń to idealna okazja, by wrócić do świata rodzeństwa Baudelaire, ale także, by kolejne pokolenie miało okazję go pokochać. Gabinet gadów przede wszystkim ma bawić i w tej roli sprawdza się idealnie. Nie mogę jednak zapomnieć o tym, że w książce mówi się również o dobru, złu oraz moralności.
Irena Bujak