Nie bez przyczyny mówi się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na te same sprawy różnie potrafią patrzeć ludzie, a co dopiero oni i zwierzęta. Dla nas ich zachowanie bywa dziwne, a dla nich nasze postępowanie może budzić zdumienie. Pewnych rzeczy nie da się wyjaśnić.
Zarys fabuły
W klubie jeździeckim konie i kucyki nie mogą liczyć nawet na chwilę spokoju. Oni sami potrafią szaleć, a dodajmy do tego imprezy, wyprawy do lasu oraz nadejście zimy i mamy kolejne nieprzewidziane sytuacje, przeżywanie każdej sytuacji i oczywiście baczne obserwowanie oraz komentowanie.
Pierwszy tom serii czytało mi się rewelacyjnie i żałowałam, że pochłonęłam go tak szybko. Było mi mało, nie mogłam doczekać się drugiego zeszytu. Dlatego też, gdy tylko Z rozwianą grzywą wpadło mi w ręce, zabrałam się za czytanie. Czy było tak samo fajnie, jak za pierwszym razem?
Słów kilka o szacie graficznej
Nadal uważam, że bez ilustracji Miss Prickly to nie byłby już taki sam komiks. Artystka w rewelacyjnym stylu tworzy każdą ze scen oraz wszystkich bohaterów. Wszyscy mają indywidualne charaktery, wygląd, jak i mowę ciała. Od razu widać, kiedy pojawia się Brudasek, Klejnot, Śpioch czy ktokolwiek inny. Jednak największe brawa należą się ilustratorce za uchwycenie komizmu sytuacyjnego. Niekiedy już same jej ilustracje potrafią mnie rozbawić do łez.
Moje wrażenia
W Z rozwianą grzywą dostałam zbiór kolejnych trzech zeszytów, które są niezwykle uniwersalne. I chociaż treść została dostosowana do wieku małego czytelnika, to i dorosły odbiorca się nią zachwyci. Duża dawka czarnego i niewymuszonego humoru, w połączeniu z uroczymi oraz zabawnymi momentami gwarantuje dobrą zabawę od początku do końca.
Na zakończenie
Z rozwianą grzywą, jak i cała seria ma za zadanie bawić i uważam, że oba tomy sprawdzają się rewelacyjnie. Cartoonowa odsłona ilustracji w połączeniu z tekstem dostarczyła mi ogromu dobrej zabawy i nieznikającego z twarzy uśmiechu. Jednostronicowe historyjki są niczym promyk słońca w pochmurny dzień. Już po jednej robi się lepiej na duszy. Okazuje się, że sarkazm w końskim wydaniu może mocno zaskoczyć.
Nie da się ukryć, że Z rozwianą grzywą polecam równie mocno, co pierwszy zeszyt. Bawi do łez, zachwyca lekkością i intryguje tym, że każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. Zapewniam, że warto dać im szansę.
Irena Bujak