Dzieci, czy to małe, czy te większe, trudno upilnować. Są w ciągłym ruchu, rozgadane, wszędzie ich pełno, wystarczy sekunda nieuwagi, by zniknęły z pola widzenia. Są też takie, które pragną być niezauważone i pozostawione w spokoju, bo są już duże i potrafią się sobą zająć. Wszystkie jednak są strzeżone, a gdy znikają wali nam się cały świat i liczy się tylko ich odnalezienie.
Zarys fabuły
Rok temu w Żmijowisku doszło do strasznej tragedii, zaginęła nastoletnia Ada, której nie odnaleziono. Kamila i Arek nie potrafią pogodzić się ze stratą córki i robią wszystko, by ją odnaleźć. Mają też młodszego synka, któremu muszą poświęcić czas. Z biegiem czasu ich małżeństwo się psuje. Z Arka krzywdzące słowa zrobiły strasznego potwora, ale mężczyzna wraca na miejsce zaginięcia dziecka, ma nadzieję, że tym razem odkryje, co się stało z dziewczyną.
To właśnie Żmijowisko, jako pierwsze wpadło mi w ręce, ale ostatecznie poznawanie twórczości autora zaczęłam od Wyrwy. I może dobrze się stało, bo teraz wiem, że mimo wszystko warto dać mu szansę z kolejnymi tytułami. Wróćmy jednak do Żmijowiska i tego, co o nim myślę.
Moje wrażenia
Wojciech Chmielarz ma talent do opisywania wszystkiego z detalami i niespiesznego snucia fabuły. Żmijowisko to zlepek kilku historii zmieszanych z tym głównym wątkiem. Powrót na miejsce zaginięcia jest punktem wyjścia do przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłych wydarzeń. Krok po kroku autor odkrywa wszystkie karty, wraca nie tylko do tamtych wydarzeń, ale wcześniejszych sytuacji. Powoli odkrywa wszystko, co wtedy się działo, co wszyscy czuli i myśleli.
Słów kilka o bohaterach
Muszę przyznać, że to chyba najlepszy aspekt całej powieści. Bohaterowie rewelacyjnie odgrywają swoje role i skrywają prawdziwe oblicza za maskami. Chyba tylko Adaoma wzbudziła we mnie pozytywne emocje. Reszta bez przerwy kręci, kłamie i manipuluje. Ich fałsz aż budził we mnie niesmak. Trudno było odkryć, co jest prawdą, a co grą pozorów.
Na zakończenie
Mam mocno mieszane uczucia co do tego tytułu, Żmijowisko mnie mocno zawiodło, ale po pewnym czasie od przeczytania zaczynam dostrzegać, co podobało się tu innym. Nie mogę odmówić autorowi fajnego stylu pisania, lekki język, kluczenie między wierszami, budzenie niepokoju i budowanie napięcia wychodzi mu rewelacyjnie. Zwłaszcza na ostatnich około stu stronach, dla mnie wtedy całość nabiera sensu, akcja nabiera rozpędu i coś zaczyna się w końcu dziać. Prędzej miałam wrażenie, że czytam o wszystkim, tylko nie o tym, co najważniejsze. Całość mi się strasznie dłużyła i nawet irytowała.
W moim odczuciu Żmijowisko to tytuł, który musi sam do nas trafić. To, że ja jestem zawiedziona, nie znaczy, że nie spodoba się komuś innemu. Dla mnie to bardziej kryminał niż thriller psychologiczny i może z innymi oczekiwaniami bardziej by do mnie trafi.
Irena Bujak