W życiu czytelnika zdarzają się kreacje światów, które przyciągają bólem i niebezpieczeństwem. Budowane na zgliszczach, trawione chorobą i zasadami, których nieprzestrzeganie może zabić. To w nich szukamy ukojenia i potwierdzenia, że to tylko fikcja. Tajemniczy wirus zaatakował, powodując wiele zgonów dzieci. Te, które w jakiś sposób oparły się niewidzialnej sile, zyskały niespotykane umiejętności. By ustrzec własne dzieci przed nieznaną mocą, rodzice powinni oddać je do ośrodka, w którym przejdą rehabilitacje i nauczą się żyć z nowymi umiejętnościami. Brzmi logicznie, jednak w głębi duszy każdy nastolatek wie, że coś tu nie gra. Ruby to jedna z ocalałych i ma zostać zamknięta w obozie, któremu jednak bliżej do więzienia. Rząd nie widzi innego rozwiązania. Czy ocalonym uda się wyjść z tego cało? Mroczne umysły spowite mocą i ludzie, którzy za wszelką cenę chcą ich zniszczyć i odizolować. Gra się rozpoczyna.
Mroczne Umysły
Któż nie cieszy się na wznowienia cieszących się popularnością serii? Mroczne umysły gościły na mej półce w poprzedniej wersji, jednak wtedy nie było mi z nimi po drodze. Tym razem postanowiłam sprawdzić, co skrywa w sobie seria spod pióra Alexandry Bracken, której Lore pokochałam. Czy żałuje? Absolutnie nie, choć mam świadomość, że trylogia skierowana jest do nastoletnich czytelników. Dla mnie wiek to tylko liczba, a różnica poglądów, czy rodzajów problemów, jakim pobocznie nadbudowana jest powieść, nie zabija radości poznawania tego brudnego, zniszczonego i jakże fascynującego świata. Tajemnicza, intrygująca i porywająca za sprawą stylu, jakim została spisana. Wciąga bez reszty za sprawą zwrotów akcji, tła, jakim są wszelkie pojawiające się uczucia i wizji dystopijnego społeczeństwa.
Wśród bohaterów
Z fascynacją przypatrywałam się podziałowi na kolory i równoczesnemu odkrywaniu, że nie dają one gwarancji na identyczne moce. Nieprzewidywalność tego wątku łączy się świetnie z poszukiwaniem sposobu na nowe umiejętności i odnajdywaniem własnego miejsca w tej układance. Ruby może trochę wkurzać swoją postawą i niezdecydowaniem, jednak jej postać ewoluuje i jeszcze nas zaskoczy. Każdy z dzieciaków pojawiający się u jej boku wnosi w tę historię świeżość, odpowiedzi i masę emocji, z którymi przyjdzie im walczyć. Relacje między nimi rodzą się powoli i zaskakują głębią, realizmem i wywołują emocje w czytelniku. Chcą przetrwać w nowej rzeczywistości, zachowując pozory normalności. Przyjaźń, pierwsze miłości i budowanie zaufania tam, gdzie tajemnice mogą uratować życie. Mroczne umysły to fascynująca wizja przyszłości z mocnymi postaciami, które nie czekają na rozwój przyszłości, a sami ją kreują.
Podsumowanie
Pierwszy tom trylogii wciągnął mnie bez reszty w świetnie wykreowany świat. Zaskoczyła mnie fabuła, w tym podział kolorystyczny, który fascynuje nieprzewidywalnością. Sporo się tu dzieje, brak chwili na oddech czy przemyślenia. Mroczne umysły ociekają tajemnicą, która pojawia się na wielu poziomach. Do końca nie wiemy, komu zaufać czy kogo już całkowicie skreślić. Jakże niesamowitą stanowi to podstawę do rozważań tego, jak my sami zachowalibyśmy się w obliczu wirusa, mocy i faktycznych intencji niektórych postaci. Alexandra Bracken potrafi budować napięcie, kreować postaci na najwyższym poziomie nie umniejszając ich realności i zasiewać niepokój, który motywuje do odkrycia, co kryje się za brudem, złem i nieznanym. To idealny początek serii, która pochłonie nastoletnich czytelników bez reszty, a i dinozaury, takie jak ja odkryją w niej sporo ciekawych elementów.
Marta Daft