Moja mama zawsze powtarza, że prędzej beczkę soli wyliżesz, niż człowieka poznasz… I muszę przyznać jej całkowitą rację. To powiedzenie bardzo dobrze pasuje do dzisiejszej recenzji. Nawet nie wiecie jak bardzo.
Przez wiele lat można chodzić z kimś do pracy, a tak naprawdę nie zamienić z tą osobą ani jednego słowa. Można też spędzać z nią każdą przerwę obiadową na rozwiązywaniu krzyżówek i myśleć, że wie się na jej temat coraz więcej. Jak mylne jednak bywa nasze myślenie, gdy okazuje się, że cały ten wykreowany obraz jest zupełnie czymś innym, niż okazuje się w rzeczywistości. Jeśli ta prawdziwa wersja osoby jest w dobrym znaczeniu odmienna od naszego wyobrażenia, to jest to jak najbardziej powód do uciechy, ale co jeśli okazuje się zupełnie inaczej i to, co wcześniej uznawane za prawidłowe jednak takie nie jest?
Eve pracuje w korporacji i uznawana jest za jedna z najlepszych w swojej dziedzinie, angażuje się w swoją pracę i odkłada każdy zarobiony grosz na to, aby móc zamieszkać w ciasnym, ale własnym mieszkaniu. Chciałaby również poznać kogoś, kto okaże się warty uwagi i czasu poświęconego na planowanie wspólnej przyszłości, ale niestety na to nie ma tak dużego wpływu, jak na wybór swoich czterech ścian. Wciąż próbuje, chodzi na randki w ciemno, które często organizuje dla niej jej przyjaciółka.
Max to księgowy, który na pozór jest miłym i uczynnym człowiekiem. Nie można powiedzieć o nim złego słowa, szczególnie gdy patrzy się w jego przyciągające kasztanowe oczy. Można łatwo się zatracić. Poza pracą okazuje się jednak zupełnie innym mężczyzną, pełnym tajemnic i nieprzyjemnych skutków własnej przeszłości, która odcisnęła na nim nieprzemijające piętno. Obawa przed wyjściem prawdy na jaw jest jednak gorsza niż własny strach przed otworzeniem się przed kimś, kto znaczy dla niego wszystko. Jednak czy przemilczenie prawdy nie boli jeszcze bardziej niż kłamstwo?
Jedna randka zbliża ich na tyle jak to tylko możliwe, może być tylko lepiej… prawda? Widać w ich oczach iskierki, niesamowicie coś ich do siebie ciągnie… co chwila muszą być ze sobą blisko, mimo wszystko… Namiętność, która się między nimi zrodziła, cały czas z nimi wygrywa, lecz cielesność to jedno, a prawdziwe uczucie i rozmowa to druga sprawa, zdecydowanie trudniejsza.
Eve próbuje rozplątać spirale kłamstw, w jaką wpadli, lecz gdy jedna strona jej jest odkręcana, a druga kręci się wokół siebie jeszcze bardziej, nie sposób uzyskać prostej linii, nawet dając z siebie 200%. Czy to wystarczy, aby dojść prawdy? A przede wszystkim czy po jej odkryciu można ją tak po prostu zaakceptować?
Zaznaczę jednak, że nie jest to książka przeznaczona dla młodszych czytelników, gdyż od samego początku możemy zaobserwować momenty zbliżenia, które podwyższają wiek odbiorców, do których skierowana jest historia.
Sam pomysł należy do zdecydowanie interesujących, ale nie jest to opowieść, która skradła moje serce, przynajmniej nie od razu. Musiałam poświęcić jej więcej czasu, aby móc dogłębnie się w nią wczytać i zrozumieć, przez co przechodzą bohaterowie. Zdecydowanie nie są to postacie bez skazy, każdy z nich przeżył coś, co odcisnęło na nim swój wzór i co ciągnie się za nimi do dzisiaj. Pokazuje to, że nikt nie jest idealny, że każdego mogło spotkać coś, co całkowicie go odmieniło. Zarówno w dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu. Można więc powiedzieć, że jest to książka w pewnym sensie o niedoskonałościach, mimo których stara się dążyć do tego, co chce mieć się w życiu.
Wioletta Dobrzeniecka