Niech inni prowadzą wojny. Ty, Austrio, zawieraj małżeństwa.
Wiedeń, godz. 21
Na początku marca Wiedeń ze względu na deszczową pogodę znów należy do wiedeńczyków. Turyści omijają miasto, wobec tego ulice o tej porze są zupełnie puste. Pod kościół Świętego Ruprechta podjeżdża czarna limuzyna na tablicach rejestracyjnych, należących do placówki dyplomatycznej Chin. Z samochodu wychodzi dwóch mężczyzn i od razu udają się do kościoła. Stają przed bocznym ołtarzem, gdzie znajduje się kilka tuzinów świec. Nagle jeden z nich, nie odwracając wzroku ani na sekundę z empory, wyciąga z płaszcza pistolet i przystawia lufę do głowy drugiego. Rozlega się cichy trzask łamanej kości. Następnie sprawca gasi kilka świec, po czym spokojnym krokiem wychodzi z kościoła.
Właśnie tak zaczyna się cała historia, która z każdą przeczytaną stroną zaczyna wciągać czytelnika coraz bardziej. Czy można sobie życzyć lepszego debiutu? Autorom udało się skonstruować ciekawą fabułę z bardzo rozbudowanymi wątkami, wprowadzającymi nas w zupełnie inny świat, gdzie nie wszystko zależy od nas i dobro nie zawsze zwycięża zło.
Zwłoki w kościele są tylko początkiem wszystkich kolejnych wydarzeń. Oczywiście mamy komisarza Brenera, prowadzącego śledztwo w sprawie tego morderstwa. Jednak otrzymuje on od komendanta rozkaz, by zbytnio nie przejmował się całym śledztwem i zajął się nim bardzo pobieżnie. Na miejscu pojawia się także dziennikarz Paul Wagner, który zresztą nie przepada za komisarzem. Obaj odkrywają, że świece tworzą litery LI. Czują, iż jest to jakaś wskazówka, mogąca pomóc rozwikłać im zagadkę. Wagner udaje się więc do przyjaciela sprzed lat, profesora Siny, cenionego i znanego na całym świecie badacza średniowiecza. Aktualnie od kilku lat zamieszkuje on w ruinach średniowiecznego zamku z dala od ludzi. Z nikim się nie kontaktuje i z nikim nie rozmawia. Cierpi po utracie żony Clary, a za jej śmierć obarcza właśnie Wagnera. Paulowi jednak udaje się spotkać z przyjacielem, opowiada mu o tajemniczych literach znalezionych przy zwłokach. Sina nic nie odpowiada, podaje tylko Wagnerowi karteczkę, na której widnieje napis:
A+E+I+O+U=1+5+9+15+21=51
Cyframi rzymskimi: LI
Wagnerowi jednak te cyfry i litery niczego nie wyjaśniają. Historyk wyjaśnia mu, iż zabójca prawdopodobnie chciał, by to właśnie oni razem zajęli się tą sprawą. Informuje także, że morderca zostawił kilka wskazówek, a jedynymi osobami zdolnymi je rozszyfrować są właśnie on i dziennikarz. Po pierwsze zabójstwa dokonano w najstarszym kościele w Wiedniu. Po drugie Ofiarą jest przewodnik, czyli osoba, pokazująca coś innym. Po trzecie na emporze w tej właśnie świątyni znajduje się tekst AEIOU, jego litery tworzą sumę 51. Sina zaczyna opowiadać o Fryderyku III i jego słynnym kodzie, pozostającym przez ponad pięćset lat nie rozszyfrowanym. W 1439 roku cesarz Fryderyk wkroczył do Wiednia. Fryderyk był niezwykłym człowiekiem, pełnym sprzeczności. Kochał tajemnicze napisy i wieloznaczne zagadki, które ukazywały swój prawdziwy sens dopiero wtedy, gdy ktoś je badał z kilku poziomów myślowych jednocześnie, zamiast rozpatrywać tylko to, co było widoczne na pierwszy rzut oka. Cesarz był człowiekiem o wysokim morale, bezlitosnym idealistą, ostatnim królem niemieckim koronowanym w Rzymie na cesarza przez papieża. Mimo to rządzenia nie uważał za rzecz najważniejszą. Był chciwy, a mimo to kolekcjonował kamienie szlachetne. Był tez drobiazgowy, a te pięć liter wypisywał na każdym ważnym skrawku papieru. Jak widzicie wątki tak szybko i płynnie się ze sobą przeplatają, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego ogarnąć od razu. Oprócz tego autorzy przenoszą nas również w przeszłość. Poznajemy więc alchemika Faustusa, który pracuje nad jakimś niezwykłym specyfikiem, niestety zostaje zabity przez tajemniczych mężczyzn. Miejsca akcji są różnorodne i tak na przykład przenosimy się także do Portugali, do Almouriel, gdzie pewien mężczyzna morduje turystkę. Na jej czole wyrył słowo Agnes, a następnie za pomocą rurki wprowadził do żołądka gaz bojowy, następnie ułożył ciało w pobliżu rzeki Tag. Gaz bojowy, który z niej wypływał dostawał się do rzeki. Jak się później okazało spowodowało to katastrofę ekologiczną (na powierzchni widać było martwe ryby). Wkrótce także dochodzi do trzeciej zbrodni, w kościele św. Karola, morderca zostawia wskazówki, prowadzące do osoby Fryderyka III.
Z każdym rozdziałem czytelnik zostaje zaskakiwany coraz to nowymi faktami, które stopniowo układają się w sensowną całość. Wiele ośrodków akcji sprawia, że cała fabuła jest bardziej dynamiczna i bogatsza. Prosty styl, wartka akcja, powoli odkrywane tajemnice są niewątpliwym atutem tej książki. Jeśli więc chcecie pobawić się w detektywa i dowiedzieć się, czy bohaterom uda się rozwikłać zagadkę tajemniczego napisu i co z tym wszystkim mają wspólnego templariusze czy Zakon Płonącej Gwiazdy, to musicie przeczytać. A jakie jest zakończenie? Zaskakujące. Polecam.