\”Miłość na szkle\” to opowieść o parze, która w połowie czwartej dekady życia postanawia mieć dziecko. Najpierw ? klasyka po prostu próbują, później idą do lekarza, badania, próby kontrolowane, nowe badania, zabiegi, zniechęcenie, koszty, wyrzeczenia. Bezwzględne pragnienie posiadania dziecka. Tak ? powiecie ? to już było. Ogromnym novum tej książki jest to, że opisana jest z perspektywy faceta. Nawet Picoult, tak nie wywróciła mojego życia, pisząc o pragnieniu posiadania dziecka, nawet próbując pokazać męską perspektywę, tak jak uczyniła to Sęk. U niej od A do Zet jest perspektywa faceta, normalnego, pełnokrwistego, współczesnego faceta, który dobrze zarabia, popala, jeździ ekstra autem, lubi się zabawić, wypić, lubi seks a nagle jego Małża chce dziecka. Ok. on ją kocha, też chce potomka ? najlepiej syna, ale gdy okazuje się, że staranie o dziecko to nie tylko jeszcze więcej seksu, zaczynają się schody. Bo trzeba rzucić palenie, kochać się jeśli już to z kalendarzem, pochodzić po lekarzach, dać się obmacać, trzeba robić sobie dobrze w zacisznym pokoiku w poradni. Wydaje się, że wszyscy inni mężczyźni zapładniają swoje żony bezproblemowo, tymczasem u Wojtka zostaje zdiagnozowany problem z nasieniem. My możemy sobie powiedzieć, że nie ma problemu, ale każda kobieta wie, jak drażliwe jest ego mężczyzny, zwłaszcza w tych sprawach. Ta książka to opowieść o miłości, trwaniu przy drugiej osobie, wspieraniu jej, walce z życiem i walce o dziecko. Naprawdę, coś zaskakującego swoją odkrywczością, odtworzeniem życia? Powtórzę? trzeba przeczytać?
Z dzieckiem jest tak, że nasze nastawienie zmienia się w zależności od etapu życia. Na początku wszyscy wiemy, że jak będziemy duzi, będziemy je mieli, później wiemy, że chcemy mieć dzieci, ale: jak skończymy szkołę, studia, znajdziemy pracę, dorobimy się, no i oczywiście znajdziemy odpowiedniego partnera. Później się dorabiamy i odsuwamy to dziecko, bo przecież jesteśmy nieśmiertelni i nigdy się nie zestarzejemy, a gdy podejmujemy decyzję? ups. Zaczynają się schody. Zegar biologiczny tyka a posiadanie dzieci nie jest takie oczywiste. Chyba nikt, kto tego nie przeżył, nie zdaje sobie sprawy jak to jest trudne i bolesne, zwłaszcza, że społeczeństwo każe mieć te dzieci, znajomy, rodzice, wszyscy zasypują pytaniami kiedy.
Czytając tę książkę, byłam dosłownie sparaliżowana i oniemiała. Zwykle skupiamy się na dramacie kobiety, która nie może zajść w ciążę, pomijamy mężczyznę, który staje się reproduktorem, a gdy jeszcze okazuje się wina leży po jego stronie? nie jest lekko. Zwłaszcza, że znikąd wsparcia, żona chimeryczna, wymachująca testem ciążowym i kalendarzykiem, skupiona na jednym celu. Miałam ochotę potrząsnąć żoną Wojtka, wiem powinnam zachować kobiecą solidarność, ale nie mogłam, no nie mogłam. Dziwiłam się, że nie zabił jej po kilku tygodniach? Okazuje się, że bardziej rozumiałam faceta? no ale punkt widzenia?
Jestem zachwycona tą książka, jest mocna, bardzo daje do myślenia, u nas temat niepłodności jest tabu, co jest przyczyną problemów wielu ludzi, jak sądzę. A lektura tej książki uczy empatii, daje szersze spojrzenie ? bardzo otwiera oczy.
Wspaniała, nie spodziewałam się, że książka o tak spartańskiej okładce tak wstrząśnie moim jestestwem.
Katarzyna Mastalerczyk