Dostać od losu szansę spełnienia marzeń, nawet nie wszystkich, ale jakiejś ich części, kto nie skorzystałby z takiej możliwości? Tytułowy pan Roos nie spodziewał, że będzie mu dane zrealizować pragnienia, które towarzyszyły mu od kilku lat, a może nawet dłużej, tylko pozostawały w milczeniu. Obecnie, ponad pięćdziesięcioletni mężczyzna nie oczekuje już niczego spektakularnego od życia, wręcz przeciwnie wiedzie egzystencję przewidywalną, może nie na granicy bólu, lecz określoną w każdym detalu. Nie ma w nim buntu czy też większej chęci zmian, codzienność taka nie przynosi niespodzianek, ale nie ma w niej też miejsca na rozczarowania, bo i na czym mógłby się zawieść, jeżeli wszystko z góry ma swoje miejsce? Jego egzystencję można przyrównać do noszenia starych butów z przyzwyczajenia, może i nie są najwygodniejsze, ale znamy ich dobre i złe strony, czasem nas cisną, a czasem to my je przydeptujemy, ale i tak wszystko wraca do wcześniejszej, znajomej, normy. Aż do momentu gdy przeznaczenie da o sobie znać, wtedy nagle spostrzega się, że tak naprawdę od dawna było w zasiane ziarno sprzeciwu wobec rzeczywistości i wówczas dochodzi do rewolucji, takiej która nie jest głośna i widoczna, lecz mająca dalekosiężne skutki. Wszystko zmienia jeden kupon wypełniany od kilkudziesięciu lat zawsze tymi samymi liczbami, tydzień po tygodniu, rok po roku, dekada po dekadzie. Gdy wreszcie padają zwycięskie cyfry nagle otwierają się drzwi do życia, drugiego życia pana Ante Valdemara Roosa.
Anna jest dzieckiem polskich emigrantów, urodzona i wychowana w Szwecji, mająca te same perspektywy co jej skandynawscy rówieśnicy. Narkomanka, dostająca szansę wyjścia z nałogu, pomimo uzależnienia dostrzega słabości systemu opieki społecznej i jego luki, wykorzystywane przez tych, którzy mają udzielać pomocy potrzebującym. A może to tylko urojenia chorego człowieka, chcącego wyrwać się z ośrodka odwykowego? Dla niej także otwiera się nowy rozdział życia i również dzięki wygranej, a dokładniej mówiąc wygranej Valdemara. Przypadek, fatum, odpowiednie miejsce i czas sprawiają, że ta dwójka spotyka się i to w momencie gdy chcą zacząć jeszcze raz swoją egzystencję, nie paląc jednocześnie za sobą mostów. Ale gdzie w tym wszystkim suspens? Zamiast niego na horyzoncie pojawia się znajomość, przeradzająca się w swoistą przyjaźń, więc atmosfera mało sensacyjna, jednak pojawiają się pewne zastanawiające oznaki, chociaż może to zbieg okoliczności? W końcu przypadkowa osoba może przypadkowo trafić w pobliże domu, znajdującego przy wiejskiej drodze i spojrzeć w jego okna, chociaż z drugiej strony tylko nieliczni wiedzą o jego istnieniu …
Komisarz Barbarotti jakiś czas temu wykorzystał okazję do zmian w swoim życiu, które okazały się dawać świetne wyniki, z małym wyjątkiem, ale denerwujący szwagier w porównaniu z wszystkim pozostałym nie jest aż złym elementem, nawet gdy swojsko nazywany jest plagą narodową. Rozmyślania nad przeszłością może byłyby zepchnięte na dalszy plan gdyby nie pobyt w szpitalu, wolny czas i przymusowe unieruchomienie są doskonała okazją by poświęcić trochę czasu na zastanowieniu się. Jednak nie dane jest stróżowi prawa odpocząć wręcz przeciwnie, dawna szkolna koleżanka zwraca się do niego o poradę w sprawie zaginięcia męża. Jego wskazówki opierają się na przekazanych przez kobietę informacjach, wnioski na ich podstawie wydają się banalne, ale intuicja nie pozwala mu się zadowolić tak prostym rozwiązaniem. Rzeczywista sytuacja przedstawia się znacznie ciekawiej niż zniknięcie podstarzałego żonkosia z powodu młodej kochanki. Teraz osoba zaginionego widziana jest w całkiem innym świetle, co ukrywał mąż Alice Roos i dlaczego nie chce zgłosić na policję jego zniknięcia? Dopóki nie ma oficjalnego zawiadomienie nie można rozpocząć dochodzenia, ale przeszkodzi policjantowi, którzy przerywa zwolnienie lekarskie by pomóc kolegom na przyjrzenie się takiej sprawie, oczywiście nieoficjalnie? Z zebranych informacji rysuje się portret człowieka mało lubianego, żyjącego na uboczu, nie wtykającego nosa w sprawy innych, chociaż zdaniem niektórych nie zdziwili by się gdyby nagle zapragnął odciąć się od dotychczasowej egzystencji. Zbrodnia czy tylko ucieczka od nudy? Łabędzi śpiew jednego z wielu szarych obywateli?
Ciało, wreszcie pojawia się trup, kim był człowiek znaleziony z nożem w brzuchu? Młody mężczyzna z kolczykiem w brwi, bo raczej zaginionym Roosem nie jest, ale data jego śmierci oscyluje w okolicach dnia, kiedy ostatni raz widziano Valdemara … Przypadek czy może coś więcej i to ze zbrodnią w tle? Co łączy ofiarę, Annę i jej nowego przyjaciela? Ktoś z jej przeszłości, a może zbieg jedynie zbieg okoliczności? Jeżeli zrywa się wszelkie nici wiążące z całym dotychczasowym dorobkiem, grubą kreską oddzieli się to co było od tego co jest i ma być, to do czego jeszcze jesteśmy zdolni? Jak podjęte kroki i poczynione zmiany wpłynęły na bohaterów?
Hakan Nesser stworzył niestandardowy kryminał, motyw sensacyjny początkowo wydaje się nieobecny, jednak gdzieś między słowami czuć zapach zbrodni. Narracja jest kilkuosobwa, autor daje głównym bohaterom głos i to ich oczyma widzimy rozgrywające się wydarzenia. Obserwacja z wielu punktów widzenia pozwala czytelnikowi poznać postacie z różnych perspektyw, rzucających nowe światło na daną osobę, czasem uzyskane wiadomości wydają się sprzeczne, czasem potwierdzają jego wizerunek, ale zawsze obraz ma w sobie coś nie pozwala poczuć spokoju. Tło obyczajowe, w niektórych momentach, zdaje się być osią fabuły, lecz w jego detalach dostrzega się kryminalne korzenie wątku. Jednak najważniejszym elementem pozostaje człowiek, jego pragnienia i spełnienie marzeń, szczególnie gdy są one skrywane nawet przed sobą samym…
Kasia Pessel – Taki jest świat