Powieści z serii Gorzka czekolada mają w sobie to coś, zupełnie jak wspomniany smakołyk. Krzywimy się, gdy poczujemy gorycz, ale głęboki aromat i smak kakaowca jest tak wciągający, że nie da się przestać jeść. Podobnie jest z książkami z tej serii. Opisują one prawdziwy świat, często brutalny i zesputy, w którym niewinni cierpią, silni się bogacą, a policja i inne służby, choćby chciały, wielu spraw przeskoczyć zwyczajnie nie mogą. Dlaczego? Bo funkcjonują w systemie, a ten jak wiadomo bywa zawodny.
Do lektury zachęcił mnie przede wszystkim opis i nawiązanie do greckiej mitologii. Jaki związek ze zbrodnią mogą mieć mściwi, greccy bogowie? Otóż okazuje się, że całkiem spory.
We własnym domu ginie od strzału z broni palnej wysoko postawiony urzędnik od spraw nielegalnych imigrantów. Szybko okazuje się, że nie był tak kryształową osobą, jaką początkowo przedstawia go jego otoczenie.
Niedługo potem policja znajduje sprawcę zabójstwa, którego także ktoś zabił. Niby nic dziwnego, bo można by to podciągnąć pod porachunki i zacieranie śladów, gdyby nie imię na karku młodzieńca. Tanatos. To imię do głębi porusza młodą prokurator przydzieloną do sprawy. Dlaczego budzi ono w bohaterce tyle sprzecznych uczuć? Pytań będzie więcej niż odpowiedzi, a dotarcie do tych ostatnich bohaterka niemal przypłaci życiem.
Powieść jest debiutem literackim Emelie Schepp i szybko stała się czytelniczym fenomenem. Jeśli o mnie idzie, aż tak bardzo mnie nie porwała, ale rozumiem dobrze, co innym mogło się w niej spodobać.
Bohaterowie nakreśleni przez autorkę są zwykłymi ludźmi i na pewno nie są kryształowi. Mają swoje rodzinne problemy, osobiste tajemnice i nałogi, zaś główna bohaterka, wokół której toczy się cała akcja już barwniejsza być chyba nie mogła. Dumna i niezależna pani prokurator, młoda, a już kobieta sukcesu, zaś w głębi duszy skrzywdzona mała dziewczynka, która widziała zbyt wiele zła, by nie być taką, jaka jest dziś. Co jednak najciekawsze Jana nie odkryła jeszcze przed czytelnikiem wszystkich kart, jej historia dopiero się zaczyna i może być tylko ciekawiej.
Historię poznajemy z dwóch perspektyw. Pierwsza z nich opowiada o wydarzeniach współczesnych, o tym jak toczy się śledztwo, jak zatacza coraz szersze kręgi i odkrywa coraz to mroczniejsze tajemnice. Druga perspektywa przedstawia losy małej dziewczynki, nielegalnej imigrantki, którą już na samym starcie życie tak boleśnie doświadczyło. W pewnym momencie te dwie perspektywy łączą się i powstaje spójna, ciekawa opowieść.
Wstrząsająca jest także historia innych dzieci, bo wiadomo od razu, że Jana nie była jedyna, niemniej jednak egoizm i okrucieństwo zaangażowanych w to ludzi przeraża. Autorka w bardzo sugestywny sposób, bo oczami małej dziewczynki opowiedziała całą historię, przez co jest ona bardzo sugestywna i zapada w pamięć.
Myślę, że powieść przypadnie do gustu miłośnikom zimnych, północnych klimatów, których ostatnio dużo w literaturze. Wyraziste, prawdziwe postaci, zwarta, dopracowana intryga i zaskakujące rozwiązania; jeśli ktoś lubi takie powieści, to Naznaczeni na zawsze powinny mu się spodobać.
Edyta Krzysztoń