David Nicholls zasłynął na całym świecie swoją bestsellerową powieścią \”Jeden dzień\”, brawurowo zekranizowaną przez Lone Scherfiga. Kiedy więc pojawiła się w księgarniach jego nowa powieść o intrygującym tytule \”MY\”, nie ma się co dziwić, że wzbudziła ona spore zainteresowanie polskich (i nie tylko czytelników). Czy jednak jest warta popularności, którą się cieszy?
Kiedy Douglas dostrzega, że jego małżeństwo się wypaliło, jest już za późno ? żona zdążyła zaplanować odejście po tym, jak ich syn uda się na studia. Dlatego mężczyzna postanawia, że ostatnie wspólnie spędzone wakacje będą podróżą, która na zawsze odmieni ich rodzinę: sprawi, że poprawie ulegną jego relacje z synem, a żona uświadomi sobie, jak bardzo kocha męża. Czy dobry plan wystarczy jednak, by wszystko się udało?
Nicholls jest tym typem pisarza, który świetnie potrafi opowiadać o trudnych relacjach międzyludzkich, czego wyraz dał już w wspominanej przeze mnie książce \”Jeden dzień\”. Jeśli jednak ktoś będzie próbował doszukać się w najnowszej jego powieści tych samych elementów, które zapewniły sukces historii dwójki zakochanych w sobie przyjaciół, będzie zawiedziony. \”MY\” to bowiem książka zupełnie inna. Co nie znaczy, że zła.
W swojej książce Nicholls pokazuje człowieka współczesnego, który zwykle na jakimś polu zawodzi – albo ma złe kontakty z swoim dzieckiem, albo nie dogaduje się z małżonkiem, często sam nie jest zadowolony z własnego postępowania i choć ma świadomość błędów, nie jest w stanie ich naprawić. Zwykle te wszystkie osobiste klęski nie spotykają nas razem, są jednak ludzie, dla których los jest wyjątkowo niełaskawy i właśnie Douglas jest jednym z nich. Momentami trudno jest mu nie współczuć, bo w gruncie rzeczy to naprawdę zasługujący na szczęście facet, jednak nie da się ukryć, że czasami działa on na nerwy swoją apodyktycznością i usilnym trwaniu przy ustalonych zasadach. Czyli jest dokładnie taki, jak każdy człowiek na Ziemi i właśnie to czyni z powieści Nichollsa historię uniwersalną, a z Douglasa postać, z którą czytelnik szybko zaczyna się utożsamiać.
Zaproponowana przez Autora podróż sprawia, że dajemy się w całości porwać klimatowi tej książki i zaczynamy wierzyć w szczęśliwy happy end, który ostatecznie oczywiście nadchodzi – jednak czy jest dokładnie taki, jakiego sami oczekujemy po tej książce? Nicholls pogrywa sobie z czytelnikiem, czyniąc niezwykle sprawnie i praktycznie niezauważalnie. Uwiedzeni tą historią, nawet sami nie wiemy kiedy zaczynamy snuć plany podobne do Douglasa, bo przecież wszystko musi być dobrze, a miłość i rodzina jest wieczna. I choć w książce główne skrzypce grają w zasadzie jedynie trzy postacie, to sposób, w jaki je zbudowano – ich kompletność poczynając od zachowań, na poglądach kończąc, nie pozwala się czytelnikowi ani na moment znudzić. O co przecież w dobrej literaturze chodzi.
\”MY\” to cudowna, wielowątkowa, ciepła i mądra książka, opowiedziana z perspektywy pogubionego w życiu i uczuciach człowieka, który dąży do spokoju i poczucia bezpieczeństwa, jakie dać może jedynie miłość. Douglas szuka tego, czego wytrwale wygląda każdy człowiek i właśnie to sprawia, że nowa książka Nichollsa tak bardzo chwyta za serce i zostaje z czytelnikiem naprawdę na długo. Gorąco polecam!
Dominika Brachman