Książki w książce. Tak można by określić najnowszą powieść francuskiego pisarza Jeana-Paula Didierlaurenta Lektor z pociągu 6.27.
Bohater utworu to trochę nudny Guylain Vignolles, który o sobie mówi tak:
Kocham książki, chociaż większość czasu spędzam na ich niszczeniu. Cały mój stan posiadania sprowadza się do złotej rybki imieniem Rouget de Lisle, a moimi jedynymi przyjaciółmi są kuternoga, który od lat poszukuje swoich nóg, oraz wierszokleta, który przemawia tylko aleksandrynem. [1]
Nie jest wymarzonym księciem z bajki, bo nie ma nic wspólnego z zadowolonym z siebie bufonem. Wybranką jego serca też więc nie może być księżniczka, za to dwudziestoparoletnia \”babcia\” klozetowa jak najbardziej może zająć jego myśli.
Guylain otoczony jest książkami. Pracuje w zakładzie utylizacji, dla branży wydawniczej to niczym dziura w dupie dla procesu trawienia [2]. Mężczyzna jednak kocha książki, uwielbia czytać i ma dość oryginalne hobby. Codziennie wynosi z zakładu kilka stron książek przeznaczonych na przemiał, by nazajutrz rano, jadąc do pracy, przeczytać je współpasażerom pociągu. Pewnego dnia dostaje propozycję od dwóch miłośniczek kolejowych lektur, by czytał w pobliskim domu starców. Ponadto znajduje w pociągu pendrive z zapiskami młodej kobiety, która pracuje w jednej z galerii handlowych w publicznej toalecie. Lektor przy pomocy przyjaciela kuternogi robi wszystko, by odnaleźć właścicielkę pamięci USB.
Powieść utrzymana jest w niezwykłym klimacie. Akcja leniwie rozgrywa się na oczach czytelnika, który dodatkowo poznaje fragmenty różnych książek, w tym też zapiski pracownicy publicznej toalety. Z dość nietypowego punktu widzenia oglądamy bohaterów korzystających z ubikacji w galerii, to wszystko zostaje uzupełnione o \”ciotkologizmy\”, bo to właśnie od cioci bohaterka uczy się swojego fachu.
Biorąc pod uwagę, że zakład utylizacji został porównany przez bohatera do ostatniego etapu procesu trawienia, bohaterowie mają ze sobą coś wspólnego – \”przemiał\” i \”wydalanie\” – dosłownie i w przenośni.
Książka w powieści odgrywa bardzo ważną rolę. Nawet wyrwane z kontekstu fragmenty mogą budzić wiele emocji, powodować stawianie znaków zapytania, co szczególnie widać w domu starców, gdzie uczestnicy spotkań mają wiele wątpliwości i refleksji.
Didierlaurent stworzył niezwykle klimatyczną powieść, której akcja przerywana jest fragmentami innych książek. W ciekawy sposób opisał również maszyny w zakładzie utylizacji. Ożywił je, momentami stają się one krwiożerczymi potworami. Ponadto stworzył galerię oryginalnych postaci. Z jednej strony są to zupełnie zwyczajne osoby, z drugiej mają nietypowe zainteresowania, na przykład Yvon sypiący jak z rękawa aleksandrynami:
Żadne towarzystwo tak miłe nie było
I mojej osoby tak nie zaszczyciło. [3]
Z pewnością jest to powieść niezwykła. Usatysfakcjonuje każdego miłośnika książek.
Anna Sakowicz
[1] Jean-Paul Didierlaurent: Lektor z pociągu 6.27. Wydawnictwo WAB, 2015, s. 157
[2] tamże, s. 28
[3] tamże, s. 146