Debiuty są jak, parafrazując Forresta Gumpa, pudełko
czekoladek. Raz trafia się doskonale wyważona mieszanka smaków, innym razem niekoniecznie
ulubione składniki, które zniechęcają do sięgnięcia po kolejną pralinkę. Bardzo
dobrze, że dzieła pokroju \”Opowiadaj mnie zawsze od nowa\” Aleksandry
Rychlickiej trafiają się pośród debiutów równie rzadko. Inaczej już wkrótce
niewielu czytelników mogłoby zmieścić się w drzwiach z kolejnym z książkowych
zakupów.
Okładka tej historii jest niepozorna, jak i sam format
książki. Niewielki i niezbyt obszerny tomik, o nieskomplikowanej grafice z
namalowanym na murze czarnym kotem w zasadzie niczego nie sugeruje, chociaż ma
w sobie jakąś tajemnicę. Spokojne barwy szarości i ciepłego karmelu jej nie
rozwiązują. Bo i o czym może być książka z równie niejasnym tytułem i
ascetyczną okładką? Osobiście spodziewałam się… nijakości. Nic bardziej
mylnego.
Jan to młody, przystojny chłopak aspirujący do miana
pisarza. Niedawno rzucił studia i na zlecenie matki zajął się kończeniem
książki, zmarłego przed laty ojca. Poszukując tropów w rodzinnych pamiątkach i
dokumentach, stara się dowiedzieć czegoś o niedostępnym rodzicu i doprowadzić
jego historię do finału. Ida to nieco wycofana dziewczyna, której dni wypełnia
narzucona samodzielnie rutyna. Pewnego dnia oboje zaczynają widywać
tajemniczego kota, a w objęciach Morfeusza dokonują nietypowych odkryć. Chociaż
się nie znają, los nieustannie pcha ich ku sobie. Czy dwoje zupełnie różnych
ludzi może nagle się spotkać i z miejsca zacząć tworzyć własną opowieść?
Początkowo miałam wrażenie, że historia opisana jest nieco
niezgrabnie. Bohaterowie \”prawidłowo\” doświadczali różnorodnych emocji i
podejmowali logiczne (według ich charakterów) decyzje, ale chwilami wszystko
zdawało się rozgrywać zbyt szybko. Jakby między akcją a reakcją brakowało
jakiegoś fragmentu. Szybko jednak okazało się, że ów problem występuje jedynie na
początku powieści.
Fabuła, wbrew opisowi, okładce i przewidywaniom wcale nie
jest lekka. Pozornie może wydawać się, że to romans, ale w rzeczywistości \”Opowiadaj
mnie zawsze od nowa\” traktuje o odnajdywaniu siebie, poszukiwaniu sensu oraz bliskości,
a także życiowej drogi. Bohaterowie zagubili się pośród oczekiwań innych oraz
prywatnych traum. Za wszelką cenę starają się utrzymać w stworzonym przez
siebie kokonie bezpieczeństwa, jednak los ma dla nich inny plan. Posiadające
rozbudowany zmysł obserwacji postacie nie potrafią przejść obojętnie obok
znaków, które balansują na granicy realizmu i metafizyki.
Nie mogłam zdecydować się, czy \”Opowiadaj mnie zawsze od
nowa\” to jedynie zgrabnie przedstawiona historia, w której jawa przeplata się
ze snem, czy autorka wpisała się w założenia realizmu magicznego, w którym
prawdopodobieństwa i magii nie sposób oddzielić grubą kreską. Atmosfera powieści
jest duszna i gęsta, osnuwa ją ciężka i drapiąca mgła papierosowego dymu.
Czytelnikowi towarzyszy wrażenie nieustającego deja vu, które nie ma nic
wspólnego z nieoryginalnością tekstu, a z wątpliwościami samych bohaterów.
Debiut Aleksandry Rychlickiej podzielony jest na cztery
części opatrzone fragmentami tej samej powieści oraz zatytułowany imionami
bohaterów w kombinacjach odpowiadających ich relacji. W zależności od tego, kto
dominuje w ich ?związku? lub też, na jakim etapie poznawania siebie się
znajdują, autorka proponuje inne zderzenie imion postaci. Każdą część
rozdzielają jeszcze mini podrozdziały opatrzone cyframi. Całość jest wyraźne
przemyślanie skomponowana i pod tym względem doskonale dopracowana.
Językowo debiutantka również świetnie sobie poradziła.
Chociaż powieść czyta się szybko, to tekst nosi wyraźnie artystyczny szlif. Nie
jest to jedynie referowanie interesującej historii, ale również snucie
filozoficznych rozważań o życiu, ubranych w piękne, choć niewyszukane słowa, i
zamknięte w przemyślanych zdaniach. Pomimo głębi konceptu próżno szukać w
książce przeintelektualizowania czy przesadzonej poetyzacji. Jedyną wadą tekstu
z tej strony są rzadkie powtórzenia informacji lub powtórzenia po prostu.
Chociaż zakończenie wydało mi się niezbyt wyszukane w stosunku
do przesłania powieści, a zachowania bohaterów chwilami nieco przekombinowane
(oczywiście w konkretnym celu), to pozostaję pod ogromny wrażeniem debiutu
Aleksandry Rychlickiej. To przemyślanie skonstruowana nie tylko historia, ale
także sposób jej przedstawienia. Niewpadająca w przesadę, pozbawiona nadmiaru
językowych ornamentów i wyraźnie dopieszczona. Pozostaje trzymać kciuki za
dalszy rozwój autorki oraz mieć nadzieję, że kolejni początkujący władcy słowa
wezmą sobie solidność pisarki do serca i postarają się jej dorównać.
Alicja Górska