\”-Zdrowiej, Króliku –
 poprosił, choć wiedział, że to niemożliwe.
– Wyzdrowieję – skłamała
 dla niego i dla siebie\”. [1]
Niektóre diagnozy
 lekarskie brzmią jak wyrok, nawet wtedy gdy jest szansa na walkę i wygranie z
 chorobą. Nie wszyscy mają szczęście przetrwać, czasem nic nie działa albo
 zwycięstwo jest chwilowe. Już czujesz, że w końcu będzie dobrze aż tu nagle los
 jednym cięciem odbiera nadzieję i zostaje ci tylko kilka dni…
Mia Hayes zwana od dziecka
 przez wszystkich Królikiem od dawna walczy z rakiem. Niestety nadszedł ten
 moment gdy lekarze musieli się poddać, nic już nie da się zrobić i
 Czterdziestoletniej kobiecie zostało bardzo mało czasu. Królik ma liczną
 rodzinę oraz przyjaciół, którzy nie chcą zaakceptować tego faktu i nadal, co
 niektórzy, szukają sposobu na to by znaleźć czas by medycyna wynalazła
 skuteczne lekarstwo. Nie poddają się chociaż podświadomie wiedzą, że jedynie co
 mogą uczynić to sprawić, by Królik czuła miłość i pewność iż mimo wszystko
 będzie dobrze. W hospicjum przy łóżku kobiety zbierają się wszyscy których
 kocha, trwają nieustanne rozmowy, przywoływane są w wspomnienia, nie brakuje
 sprzeczek, łez i śmiechu…
Nie do końca wiem co mnie
 skłoniło do tego, by sięgnąć po Ostatnie dni Królika, oczarowała mnie okładka,
 spodobał mi się tytuł a blurb zapowiadał śmiech przez łzy. Całkiem możliwe,  że wszystko po trochu oraz mój wewnętrzny
 czytelniczy radar mówiący, że to pozycja dla mnie. I miałam racje, to jedna z
 najlepszych książek jakie do tej pory czytałam w tym roku. Jest tak wspaniała,
 że aż brakuje mi słów aby ją opisać.
Nie oszukujmy się, już sam
 tytuł uświadamia, że nie zastaniemy tutaj szczęśliwego zakończenia,
 przynajmniej nie takiego jakie chcielibyśmy aby było po tym jak zapoznamy się z
 bohaterami. A ja pomimo tej świadomości otworzyłam książkę i… muszę przyznać,
 że słowa na okładce – Emocjonalny rollercoaster. Będziecie śmiać się przez
 łzy! – są
 idealnym odzwierciedleniem publikacji. Anna McPartlin poruszyła temat niezwykle
 trudny i poruszający, a jednak doskonale sobie z nim poradziła. Opisała nie
 tylko ostatnie dziewięć dni Królika, ale i to jak sobie radzi z jej odejściem
 rodzina. Książka jest podzielona na dni, rozdziały oraz osoby przez co miałam
 możliwość wejrzenia w myśli i uczucia samego Królika, jej rodziców, rodzeństwa,
 córki oraz przyjaciół. To było coś niesamowitego i absolutnie dopracowanego a
 także przemyślanego McPartlin napisała historię przepełnioną emocjami,
 niezwykle smutną, bolesną, ale również dającą nadzieję. I chociaż akcja toczy
 się jednym torem nawet przez sekundę nie ma mowy o nudzie, tak naprawdę to
 książka od której nie sposób się oderwać.
Jestem zachwycona
 różnorodnością bohaterów oraz ich odmienną charakterologią. Każda postać
 wyróżnia się na tle pozostałych i daje się poznać, ujawnia swoje obawy, lęki,
 nadzieje. Okazuje uczucia, to jaki jest i jak sobie radzi z odejściem Królika.
 Nie jest kolorowo i idealnie, każdy ma słabości, gorsze dni różnie reaguje na
 stres, ale najlepsza w tym wszystkim jest więź łącząca rodzinę Hayes?ów oraz
 ich przyjaciół jest niepowtarzalna i wzruszająca. To jak potrafili się
 dogadywać, docinać sobie, żartować, to ile mieli wspólnych wspomnień wywoływało
 we mnie śmiech i łzy wzruszenia, tym bardziej, że  dzięki temu sprawiali iż Królik nie pogrążyła
 się w rozpaczy a wspominała i wiedziała, że miała całkiem dobre i pełne miłości
 życie. Nie potrafię chyba wskazać jednej, najbardziej ulubionej osoby, bo
 wszystkie obdarzyłam sympatią. Nie mogło być inaczej.
Anna McPartlin sprawiła,
 że przez kilka godzin żyłam losami rodziny Hayes?ów, wraz z nimi śmiałam się
 płakałam, wkurzałam na los i Boga, liczyłam, że może jednak będzie inaczej.
 Może stanie się cud i Królik dostanie jeszcze trochę czasu. Z drugiej strony,
 chociaż bardzo nie chciałam, wiedziałam jaki będzie finał. I pomimo tej
 świadomości i tak zagłębiałam się w losy bohaterów, nie mogłam się od nich
 oderwać i w sumie nie chciałam, nawet gdy łzy rozmazywały mi litery. Ostatnie dni
 Królika mnie
 rozłożyły na łopatki, dotarły do najgłębszych zakamarków serca i na zawsze
 zapadły mi w pamięć. Autorka ukazała jak bolesna jest utrata kochanej osoby,
 ale przy tym nie odebrała nadziei, pokazała również jak piękną i spokojną
 śmierć można zapewnić odchodzącemu, jak istotna jest miłość, przyjaźń i
 rodzina.
Przepiękna, pełna śmiechu
 oraz łez powieść, którą warto przeczytać. Pochłania, absorbuje, skłania do
 refleksji oraz wywołuje cały wachlarz emocji. Poruszająca książka o życiu oraz
 umieraniu.
Irena Bujak,
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com
[1]Anna McPartlin,
 Ostatnie dni Królika, s. 148
 
 
 
