Słyszeliście
 kiedykolwiek o niejakiej Gertrude Bell? Ja nie mogę przeboleć, że poznałam ją
 dopiero teraz, tak niezwykłą i przebojową kobietą była ta wyprzedzająca swoje
 czasy Angielka. Podczas gdy wiktoriańskie społeczeństwo sprowadzało kobiety do
 roli uległych, potulnych strażniczek ogniska domowego, ona nie pozwalała, by
 krępowały ją konwenanse czy tłamsiła podwójna moralność; miała na tyle odwagi i
 determinacji, by podążać własną drogą i realizować swoje pasje. Życiorysem
 Gertrude Bell – brytyjskiej podróżniczki, alpinistki, archeologa i doradczyni
 politycznej – można by z powodzeniem obdzielić kilka innych, tak burzliwe,
 barwne i bogate miała życie.
Ukończywszy
 z wyróżnieniem historię w Oxfordzie (a pamiętajmy, że były to czasy, gdy
 kobiety miały ograniczony dostęp do edukacji), zafascynowana Orientem, na
 własną rękę zjeździła Bliski Wschód, docierając do miejsc, gdzie nigdy wcześniej
 nie stanęła noga żadnej Europejki. Dyplomatyczne obycie, znajomość języka i
 obyczajów zapewniły jej przychylność tubylczych plemion i arabskich szejków,
 którzy traktowali ją z szacunkiem i ochrzcili mianem \”córki pustyni\”.
 Archeologiczna pasja Bell zaowocowała odkryciami, które przyniosły jej sławę i
 uznanie w środowisku naukowym, zaś jej dogłębna znajomość Bliskiego Wschodu
 okazała się bardzo przydatna dla angielskiego wywiadu podczas I wojny
 światowej.
I
 podczas gdy wiktoriańskie żony i matki starały się sprostać oczekiwaniom
 stawianym im przez społeczeństwo, Gertrude Bell przemierzała pustynie,
 prowadziła wykopaliska, gościła w pałacach szejków i namiotach Beduinów,
 czytała perską poezję w oryginale, doradzała irackiemu królowi, a za swe
 zasługi dla dyplomacji odebrała Order Imperium Brytyjskiego.
Ta
 niepospolita kobieta publikowała nie tylko wyniki swoich prac w czasopismach
 naukowych, wydała również książki będące swego rodzaju pamiętnikami czy też
 dziennikami z podróży po krajach Orientu: \”Obrazki perskie\” (1894) i
 \”Syria: pustynia i ziemia obsiana\” (1906), które mam przed sobą
 opatrzone wspólnym tytułem – \”Opowieści królowej pustyni\”.
Mam
 pewien problem z tą książką. Otóż czytelnik dostaje do rąk produkt \”surowy\” – pamiętniki Gertrude Bell z podróży na Bliski Wschód, nieopatrzone żadnym
 wprowadzeniem czy przedmową, prezentującą sylwetkę autorki – o której, nie
 łudźmy się, raczej mało kto słyszał – oraz przybliżającą realia, kontekst
 polityczno-historyczny i sytuację w tym newralgicznym rejonie świata, które mają
 istotne znaczenie i zajmują sporo miejsca w zapiskach Brytyjki. Efekt jest
 taki, że czytelnik, wrzucony bez wcześniejszego przygotowania w dawno minioną,
 egzotyczną rzeczywistość i poznając ją tylko i wyłącznie z perspektywy autorki,
 ma wrażenie, że coś mu umyka, a jego wiedza jest żałośnie niepełna i wybiórcza.
O
 samej Gertrude Bell dowiadujemy się co nieco jedynie z krótkiej notki
 zamieszczonej na okładce książki, a to stanowczo za mało wziąwszy pod uwagę tak
 nietuzinkową postać o równie barwnym, burzliwym życiorysie. I choć zapiski Bell
 (o których za chwilę) bezsprzecznie są ciekawe i intrygujące, w trakcie lektury
 nie opuszczało mnie poczucie, że opowieść o jej losach byłaby nieporównanie
 bardziej pasjonująca – a taką właśnie treść sugeruje okładka. Z całą pewnością
 natomiast wprowadzenie czytelnika w kontekst polityczny i choćby pobieżne
 nakreślenie tła historycznego, uzupełniające notatki podróżniczki, uczyniłyby
 je bardziej czytelnymi i zrozumiałymi; o ile bowiem informacje o obyczajach
 mieszkańcach Orientu można czytać niejako w oderwaniu od ówczesnej sytuacji
 politycznej, traktując jako egzotyczny, malowniczy element tamtejszej
 codzienności, o tyle obserwacje Bell dotyczące wydarzeń na kontynencie stałyby
 się w pełni jasne dopiero dzięki ukazaniu ich w odpowiednio szerokim
 kontekście. Brytyjka bez wątpienia zna go doskonale i nie widzi potrzeby
 rozwodzenia się nad jego niuansami, jednak współczesny czytelnik niekoniecznie
 musi taką wiedzę posiadać?
Zapiski
 Gertrude Bell – wykształconej, oczytanej, inteligentnej, świetnie zorientowanej
 w sytuacji międzynarodowej, jak i w relacjach międzyplemiennych panujących na
 Bliskim Wschodzie – należy uznać za wiarygodne i rzetelne -kobieta jest bystrą
 obserwatorką, potrafiącą wyciągać logiczne, trafne, daleko idące wnioski – ale
 to nie jedyna rzecz, jaką możemy wyczytać między wierszami, bo ona sama
 niewiele o sobie mówi. Jej wiedza i ogłada, przekładające się na jakość i
 wszechstronność zapisków,  robią ogromne
 wrażenie – wystarczy wspomnieć barwne, sugestywne, niemal poetyckie opisy
 odwiedzanych miast, ich malowniczych zaułków, bazarów i ogrodów, wzbogacone o
 imponująco dokładne informacje dotyczące ich historii, literatury, panujących
 zwyczajów, których źródłem jest nie tylko wiedza książkowa, ale też zdobyta przez
 autorkę w podróży, będąca wynikiem jej obserwacji i doświadczeń. Zachwycając
 się pięknem i przepychem Orientu, tak obcym Europejczykowi, dostrzega
 jednocześnie charakterystyczne dla tego świata kontrasty; przytaczając
 zasłyszane anegdoty, własne przygody lub zaobserwowane wydarzenia, celnie
 komentuje rzeczywistość, zaś opisując lokalne zwyczaje, obrzędy, ceremonie,
 porównuje je z europejskimi, wzbogaca je własnymi refleksjami, które wiele
 mówią nie tylko o tym konkretnym zakątku świata i mentalności jego mieszkańców,
 ale również ukazują typowo brytyjskie, imperialno-kolonialne postrzeganie
 rzeczywistości – co jest tym ciekawsze, że przecież niezamierzone, dla
 współczesnego czytelnika stanowi tym samym cenne świadectwo minionej epoki.
\”Opowieści
 królowej pustyni\” są znakomitym dowodem tego, jak w istocie niezwykłą,
 niepospolitą kobietą była Gertrude Bell. Nie unikała ryzyka i
 niebezpieczeństwa, jednak pozostawała w każdym calu damą. Wykazywała się
 nadzwyczajnym hartem ducha, miesiącami podróżując w prymitywnych warunkach,
 konno lub na mule, w upale czy mrozie, nocując pod gołym niebem, w namiotach
 nomadów, na stacjach pocztowych, w karawanserajach czy pałacach szejków,
 pokonywała wszelkie przeszkody, niestraszne jej były międzyplemienne konflikty,
 przejazd przez tereny objęte rodową zemstą czy kontakt z nieprzychylnie do niej – jako Brytyjki – ustosunkowanymi Turkami. Fakt, wiele rzeczy ułatwiało to, że
 jako poddana angielskiej królowej i Europejka była w pewnym sensie nietykalna,
 jednak jej przygody, osobowość i charakter robią ogromne wrażenie, zwłaszcza
 biorąc pod uwagę epokę, w jakiej żyła i rejon świata, który sobie upodobała. A
 także osiągnięcia, jakie stały się jej udziałem.
Zapiski
 Gertrude Bell to książka niepozorna, żaden tam fajerwerk literatury przygodowej
 czy awanturniczej – raczej świadectwo czasów, w jakich ich autorka żyła,
 wspomnienie dawno minionego świata Orientu i charakterystycznego sposobu
 myślenia cechującego Brytyjczyków epoki wiktoriańskiej, a także – a może przede
 wszystkim – portret nietuzinkowej kobiety, która odważyła się podążać własną
 drogą, nawet jeśli miałoby to polegać na łamaniu konwenansów i wymykaniu się
 ramom powszechnie akceptowanych stereotypów.
Karolina Małkiewicz
 
 
 
