Większość z nas jeszcze pamięta tego Łukasza Zagrobelnego, który wystąpił podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Zauważony przez Elę Zapendowską artysta wystartował jeszcze w polskich eliminacja do Eurowizji, a w 2007 roku światło dzienne ujrzała jego debiutancka płyta “Myśli warte słów”. Na niej znalazły się singlowe “Życie na czekanie”, “Nieprawda” oraz przebojowe “Nie kłam, że kochasz mnie”, które zauroczyły tysiące polskich słuchaczy. Już w 2012 roku premierę miało najnowsze wydawnictwo Zagrobelnego pt. “Ja tu zostaję”. To skądinąd zupełnie inna podróż w świat muzyki od wspomnianego debiutu. A w końcu różnorodność się chwali…
Pierwszy album artysty wydany pod szyldem Sony Music to kolejny polski wyrób z tego wydawnictwa, które zachwyca dopracowaniem, wyrachowaniem i, jak już wcześniej wspomniałem, różnorodnością. Tak jak wcześniejsze” To co dobre” Piaska oraz niedawne “Homemade” Karoliny Kozak, tak i “Ja tu zostaję” pokazuje klasę wprowadzając, w nadal trochę zbyt banalną muzykę spod znaku Polski, świeżość, oryginalność i profesjonalizm. Inaczej tego ująć nie można – wokal Łukasza, dopracowany przez Elę Zapendowską, brzmi na płycie doskonale, wypełniając płynącą muzykę. Cechuje go i opanowanie, i dobre prowadzenie oraz niepowtarzalna muzykalność.
W tworzeniu albumu artyście pomogła także znana tekściarka i piosenkarka Karolina Kozak, którą wielokrotnie możemy subtelnie usłyszeć w chórkach. Poza tym razem z Tomkiem Szczepanikiem i Marcinem Rozynkiem pomogła stworzyć aranżację oraz napisać teksty. Słowa poszczególnych utworów komponują się w idealną całość – w przeciwieństwie do debiutu, liryka się Zagrobelnego ima. Teksty są bardziej wyrachowane, humorystyczne i zmuszające do myślenia.
Cała ekipa wykonała bardzo dobrą robotę. Praca ta przyniosła efekty w postaci doskonałych, jak na polskie warunki, utworów. “Ja tu zostaję” to materiał na wielki przebój, a duet z Grażyną Łubaszewską brzmi nad wyraz subtelnie. Ze starego Zagrobelnego została jeszcze trochę bardziej naiwne “Twój i mój świat”. Poza tym mamy kolekcję, która przebija każde nagranie z dwóch poprzednich płyt. Taką robotę powinien odwalić każdy polski artysta. A tak pozostaje marzyć, że nasza muzyka kiedyś pozostanie na poziomie tego wydawnictwa…
Marek Generowicz