Od niepamiętnych czasów człowiek, a szczególnie jego szczenięca odmiana, owładnięta była rządzą posiadania jakiegoś pupila, zwłaszcza wywodzącego się z grona braci mniejszych. Z Bogiem sprawa gdy wspomniany rekrutował się z tych puchatych i niezaopatrzonych w pazury, kły czy inne kolce jadowe gatunków, gorzej jeśli pogłaskać można było taką bestię tylko za pomocą dość długiego kija. Czemu wspominam o kiju? Ano dlatego, że mniej więcej takie pupile przyjdzie nam hodować w grze “Pupile podziemi”, autorstwa Vlaada Chvatila, będącej kontynuacją wydanej w roku ubiegłym przez Rebel “Władców podziemi”.
Vlaada znany jest w pięknym kraju nad Wisłą nie tylko za sprawą dwóch wspomnianych już tytułów. To głowa gorąca i umysł otwarty, nie dziwota więc, że wyleciało z niej coś więcej niż cykl o podziemnych stworach. Ten twórczy Czech stworzył: Travel blog, Space alert, Galaxy trucker, Mage Knight, Sneaks and Snitches, War of the Ring (bazującą na trylogii J.R.R. Tolkiena) czy znaną już w Polsce – również za sprawą Kabaretu Limo i klipu “Świat nauki jest w szoku” – “Cywilizacja: Poprzez wieki”.
“Pupile podziemi” bazuje na świecie stworzonym na potrzeby poprzedniej gry, nie jest jednak odgrzewaniem tego samego kotleta, lecz kontynuacją nakreślonego wcześniej wątku. Chochliki, które spolegliwie służyły władcom podziemi wymówiły służbę i postanowiły spróbować swych sił w świecie gospodarki wolnorynkowej. W tym celu założyły sklep zoologiczny, gdzie hodują wszelkiej maści stwory, które po pewnym czasie sprzedają z mniejszym lub większym zyskiem. Naszym zadaniem jest takie poprowadzenie chochlikowego interesu, by wspomniany zysk był bardziej większy niż mniejszy.
Cóż więc musimy zrobić? Oczywiście zebrać grupę współpracowników, kupić stwory do hodowli, klatki, jedzenie, eliksiry, artefakty i wszystko to, co będzie nam potrzebne do poprowadzenia i rozwoju interesu. Na tym nasze zaangażowanie się jednak nie kończy, bowiem stworki muszą zjeść, wypróżnić się etc. Na własnej skórze doświadczamy problemów związanych podczas hodowli, która nie polega li tylko na wrzuceniu do klatki zmutowanego kudłacza i podlewania go wężem ogrodowym. Owszem, możemy dość szybko pozbyć się kłopotu i sprzedać go, ale zysk z tego będzie mizerny, a przecież nie chodzi tylko o to, żeby zwróciły się nam koszty inwestycji. My chcemy i musimy zarabiać!
Ogólnie grę polecam każdemu, kto po planszówce oczekuje czegoś więcej niż prostackiego przesuwania pionków. Tu naprawdę (szczególnie na początku) trzeba wysilić szare komórki, by wszystko dobrze zaplanować. Z czasem będzie szło nam coraz lepiej, a kto wie, może “Pupile podziemi” staną się przyczynkiem do czyjeś kariery hodowcy już bardziej klasycznych stworków!
Podsumowanie:
– Świetne wykonanie. Grafika i jakość elementów na wysokim poziomie. Pomimo zastraszającej ilości detali w pierwszym momencie, wszystkie znajdują swoje miejsce w grze i nie szwędają się bez celu przeszkadzając innym i rozpraszając graczy.
– Gra przebiega płynnie i bez przestojów. Wszystko za sprawą instrukcji napisanej jasno i dowcipnie.