Birdy mając 15 lat osiągnęła już to, o czym marzy każdy artysta – międzynarodowa sława, płyta, a teraz także występy na żywo. Brytyjka osiągnęła to wszystko przepięknym wokalem i dojrzałością, jakiej brakuje wielu artystom starszym od niej. Jej debiut to jednak nie autorskie propozycje, a covery, mówiące dużo o guście muzycznym wokalistki. Czy taki pomysł na pierwszą w swojej karierze płytę może przypaść do gustu słuchaczom?
Ochrzczona już na następczynię 23-letniej Adele ma ze słynną rodaczką wiele wspólnego. Tak jak autorka przeboju “Rolling in the Deep”, tak i Birdy potrafią wykreować świat w trzyminutowej piosence w oparciu o skąpą aranżację. Dla obu wokalistek do stworzenia nieziemskiej atmosfery potrzebny jest jedynie fortepian. Cała reszta zależna jest od ich głosu, który obie mają tak dojrzały, przesiąknięty emocjami, a do tego, nad którym doskonale panują. W tym właśnie dopatrywałbym się przyczyny sukcesu singla “People Help The People”, który autentycznie przykuwa uwagę. Sam tego doświadczyłem, gdy po raz pierwszy go usłyszałem.
Oprócz wspomnianego przeboju na płycie znajdziemy wiele innych coverów, godnych naszej uwagi. Wśród propozycji wymienię choćby “1901” zespołu Phoenix czy delikatne “Skinny Love” grupy Bon Iver. Obie te piosenki wyrysowują Birdy jako uroczą wokalistkę z poczuciem ujawniania emocji oraz dostarczania ich słuchaczom. I to artystka wypełnia doskonale. Nawet bardzo wolne “I’ll never forget you” w wokalu Birdy nie brzmi jak przesłodzone wyznanie zakochanej dziewczyny, a raczej jak poważna deklaracja składana tej jednej jedynej osobie. Także i w tym utworze daje się poznać jako liryczna, emocjonalna i wrażliwa artystka. Nawet w swojej autorskiej kompozycji “Without a Word” zachowuje główny motyw przewijający się przez wszystkie utwory. Uważam, że tej piosence wcale wiele nie brakuje, aby doścignąć produkcje Bon Iver, Cherry Ghost czy The xx.
Mimo, że całość może brzmieć dla niektórych zbyt jednostajnie, uważam, że płytę Birdy spokojnie można nazwać jednym z najważniejszych debiutów roku. Oby wokalistka szybko się nie wypaliła, a poszła w ślady starszej od siebie Adele. Jeżeli tak będzie rozwijać się kariera Birdy, to ja już na chwilę obecną mogę powiedzieć, że będzie jedną z najbardziej cenionych wokalistek na świecie, chociaż wcale nie śpiewa dla mas, tłumów, a każdego słuchacza, nie traktuje jak kolejna jednostka, ale każdemu z osobna wyśpiewuje kolejne partie swoich utworów…
Marek Generowicz