Rosemary Sutcliff była brytyjską pisarką specjalizująca się w literaturze historycznej i młodzieżowej. Powieść “Dziewiąty Legion” napisała w 1954 r. Od tamtej pory cieszy się ona nieustanną popularnością. Została okrzyknięta jedną z najwspanialszych książek młodzieżowych XX wieku. Inspiracją dla autorki w tworzeniu tej książki były autentyczne wydarzenia. Legion zwany Hispana istniał naprawdę, a okoliczności jego zaginięcia nie są jednoznaczne i nikt nie zna prawdy jaki los go spotkał.
Około roku 117 n. e. Dziewiąty Legion, stacjonujący w Eburacum, gdzie dzisiaj znajduje się miasto York, wymaszerował na północ, żeby stłumić bunt kaledońskich plemion. Cztery tysiące żołnierzy przepadło bez wieści, rozpłynęli się w Brytańskiej mgle, razem z nimi zaginął sztandar z orłem w pozłacanych piórach, symbolem legionu.
“Kolumna ludzi wśród gór posuwała się naprzód jak błyszczący, srebrzysty wąż, cętkowany szkarłatnymi płaszczami i grzebieniami oficerów. (…) Mgła ścieliła się naokoło nich i w końcu ich zasłoniła, jakby przeszli do innego świata.”
Marek Flawiusz Akwila nigdy nie pogodził się z zaginięciem ojca, dowódcy Hispany. Gdy tylko skończył osiemnaście lat, zaczął ubiegać się o godność centuriona. Poprosił nawet o służbę w Brytanii, w przygranicznym forcie aby móc zbierać wiadomości o zaginionym legionie. Jego kariera wojskowa nie trwała zbyt długo. Został poważnie ranny w nogę podczas bitwy, nie udało jej się w pełni uleczyć. Tak oto jego marzenia i plany zostały brutalnie przerwane, a chroma noga zmusiła do nudnej egzystencji w domu wuja Akwila. Jedyną rozrywką były Saturnaliowe igrzyska. Właśnie tam Marek uratował od śmierci gladiatora Escę i wykupił go na swojego niewolnika. Między mężczyznami od razu zawiązała się nić porozumienia i przyjaźni. Wkrótce Marek nadał Esce akt wyzwolenia.
Pewnego dnia jeden z rzymskich centurionów opowiedział Markowi o krążącej plotce, z której wynika, że orzeł Dziewiątego Legionu odnalazł się w wiosce nieznanego plemienia, daleko na północy. Marek wraz z wyzwolonym niewolnikiem wyruszył w podróż pod postacią uzdrowiciela, wędrownego okulisty. W myśl zasady ” Stracić orła to stracić honor. Stracić honor to stracić wszystko”, udał się w nieznane strony zamieszkałe przez wrogie plemiona by oczyścić imię swojego ojca, odnaleźć i odebrać tubylcom, Malowanym Ludziom, zaginionego symbol.
Czy wróci w chwale czy słuch o nim zaginie tak jak o Dziewiątym Legionie?
Rosemary Sutcliff z wielka wprawą opisała zachowania, ceremoniały, zasady codziennego życia oraz plemienne rytuały starożytnych Rzymian, Brytów czy Epidów (szkockie plemię).
Autorka użyła prostego języka by treść była zrozumiała dla każdego. Nie zabrakło w nim autentyczności poprzez zastosowanie zwrotów i odniesień używanych w tamtych czasach. Jednocześnie w tak plastyczny i sugestywny sposób wykreowała wydarzenia, że każdy może poczuć ich częścią.
Myślę, iż opisy życia w koszarach, wojny, polowania najbardziej zainteresują nastoletnich chłopców i mężczyzn. Książka jest naładowana testosteronem co jest o tyle zadziwiające, bo napisała ją kobieta. Powieść wbrew pozorom nie dotyczy zaginięcia legionu i nie jest spektakularnym rozwiązaniem tej tajemnicy. “Dziewiąty Legion” to książka o odwadze, która pozwoliła wyruszyć w nieznane; honorze było wartym wszelkich wyrzeczeń; przyjaźni, trwającej pomimo podziałów i pochodzenia oraz tożsamości uformowanej poprzez tradycje i rytuały. Marek i Esca są fantastycznymi wzorcami godnymi naśladowania. Z pełna świadomością można tę historię polecać młodemu pokoleniu, by czerpali z niej inspiracje dla własnych wyborów i postępowania.
Chociaż powieści o tej tematyce nie należą do moich ulubionych muszę przyznać, że Rosemary Sutcliff urzekła mnie tą książką, nieskomplikowanym podejściem i prostą w odbiorze fabułą. Na początku, kiedy autorka zarysowuje wydarzenia i postacie, czyta się z mozołem, ale jednocześnie z rosnącym zaciekawieniem. Od momentu gdy akcja przyspiesza, “Dziewiątego Legionu” już nie wypuścicie z ręki. Na koniec muszę wspomnieć o pięknych rycinach, ozdabiających każdy rozdział, przyjemnie było zawiesić na nich oko.
Aleksandra Jesiołowska