Książka jest zapisem rozmowy z Wojciechem Karolakiem, mężem Marii Czubaszek. O ich małżeństwie krążył i krążą legendy. Podobno byli parą, która żyła o różnych porach dnia. Ona w nocy zasypiała zwinięta w fotelu przed telewizorem, on nocami się budził i zaczynał pracować. Maria Czubaszek przyznała się do aborcji, ale męża traktowała z macierzyńską troską. Ona wzbudzała za życia ogromne kontrowersje. Jedni ją kochali, inni nienawidzili. Ta książka to okazja aby poznać Marię Czubaszek oczami męża i przyjaciół. Okazja niepowtarzalna. Książka podszyta ciepłem, humorem i, nie ma co ukrywać, smutkiem, jaki niesie ze sobą przemijanie.
Strasznie lubię czytać takie wspomnieniowe książki. Tego rodzaju literatura przedstawiają międzyludzką miłość, chociaż akurat ta książka nie atakuje nas mdlącą słodyczą. Życie i małżeństwo z Marią Czubaszek nie było fraszka, bo życie z drugim człowiekiem nigdy nie jest banalne, trzeba się starać, próbować rozumiem i przede wszystkim szanować się wzajemnie. Ta książka to również nie tylko rozmowa o byciu mężem Marii Czubaszek, ale też wypowiedzi jej przyjaciół, znajomych.
Wzruszające jest jak Wojciech Karolak mówi o żonie, można tylko współczuć mu życia z taką stratą, w domu, w którym wszystko przypomina osobę, którą tak bardzo kochał. Wojciech Karolak nie popada w tani sentymentalizm. Opowiada szczerze, o alkoholu, żalu, trybie życia. Tworzyli związek symbiotyczny, jedność w odmienności. Pięknie się czyta o takich parach, o ludziach, którzy są ze sobą, kochają się, nie trąbią o tym całemu światu, ale po prostu są. To budujące!
Ja tę książkę polecam bardzo, zaraz leci do mojej Mamy, a ja chyba sobie zdejmę inne książki Marii Czubaszek i poczytam i może coś dokupię. Na gorsze dni będzie jak znalazł!