Muszę już na wstępie przyznać, że lubuję się w grach akcji o współczesnych lub przeszłych konfliktach zbrojnych, z użyciem broni maszynowej a na deser zajadam się strategiami. W związku z czym, gdyby nie pewnego rodzaju ?przymus?, któremu zostałem poddany, to nigdy nie miał bym ?przyjemności? zagrać w grę Dungeon Siege III. Przed instalacją gry przejrzałem Internet w poszukiwaniu jej opisu, oto co znalazłem: opracowana przez studio Obsidian Entertainment trzecia część cyklu, łącząca grę akcji z RPG. Dotychczas to ostatnie kojarzyło mi się z ręcznym granatnikiem. Po chwili zastanowienia przypominam sobie jednak kilka godzin, wiele lat temu, które spędziłem przy grze Diablo, ale wtedy to było dla mnie za nudne i za trudne.
Z lekką nutką niepewności i odrobiną niechęci uruchomiłem grę. Autorzy zrezygnowali z możliwości kreowania swoich własnych bohaterów (to nie Simsy), tak więc na wstępie do wyboru dostajemy cztery postacie: Lucasa, czyli honorowego rycerza, Reinharta Manksa – zafascynowanego techniką i magią naukowca, ponadto mamy tu lubującą się w broni palnej kobietę, z rosyjsko brzmiącym imieniem, Katarinę oraz władającą ogniem Anjali. Wybór wcale nie jest tylko formalnością, bo każdą z postaci gra się zupełnie inaczej, ponadto zmianie pod względem fabularnym ulega sama gra. Ja wybrałem oczywiście machającego szabelką rycerza i niczym Wołodyjowskii zdecydowałem się na siekanie wrogów, celem zapisania się na kartach historii. A jaka jest historia gry? Królestwo Ehb upada, a przyczyną jest wojna wschodu z zachodem. Nasza postać ma za zadanie odtworzyć Dziesiąty Legion, który stał na straży państwa, póki nie został unicestwiony za rzekome królobójstwo. Historia, jakich wiele innych w grach tego typu, stara jak świat. Biedna, nikomu nieznana postać, ratuje świat. Ale w trakcie rozgrywki wiele się zmienia, co krok odkrywamy nowe fakty, które sprawiają, że zaczynamy inaczej postrzegać świat. Często musimy podejmować decyzje, które wpływają na nasze losy w dalszych etapach gry, a także zmienią losy świata. RPG objawia się w dużej ilości dialogów, które często zwalniają akcję gry, a czytanie ich może przyprawiać o dreszcze przeciętnego gracza. Oczywiście nie tylko rozmową rozwiązujemy problemy świata – zwykle trzeba chwycić za broń i ruszać przeciw oponentom. Przyjdzie nam zmierzyć się z najemnikami, goblinami, cyklopami, pająkami, pijawkami, stonogami, władcami ognia i lodu, yeti i wieloma innymi kreaturami. Siekanie kolejnych chmar nieprzyjaciół pozwala nam zdobywać nowe przedmioty. Tu sprawa jest bardzo prosta, najlepszy przedmiot jest najwyżej na liście i to właśnie w niego wyposażamy naszego bohatera a resztę najzwyczajniej w świecie spieniężamy. W dalszych etapach gry przestałem już zupełnie zbierać mało wartościowe przedmioty, aby nie musieć ciągle ich porządkować. Ponadto zwiększanie ilości otworów na ciałach naszych przeciwników znacznie podnosi nasze doświadczenie i pozwala ?zakupić? umiejętności. Co prawda jest ich tylko dziewięć, ale mamy jeszcze biegłości i talenty. Osobiście nawet się nie zastanawiałem co klikam, byle jak najszybciej wrócić do gry i wesołego siekania. Aby być skutecznym w walce należy opanować umiejętność przełączania się między trybami postaci oraz umiejętnie wykorzystywać ciosy specjalne oraz inne zdolności. Tu kłania się sterowanie w grze. Aby była ona przyjemna niezbędny jest pad. Kombinacja myszki i klawiatury irytuje i często uniemożliwia wykonanie szybkiego uniku ? a to prowadzi do śmierci, która niekoniecznie oznacza koniec. Dzieje się tak dzięki naszemu towarzyszowi, którym kierować może komputer, nasz kolega grający na tym samym komputerze lub trzech innych kolegów grających z nami przez Internet. W każdym razie nasz pomagier może zamienić się z zbawiciela i nas wskrzesić. Zdrowie odzyskać możemy również w punktach zapisu gry, znajdujących się na planszy. Osobiście polecam z nich korzystać, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Taka perspektywa poprawia nam humor i ułatwia przejście 5 aktów. W każdym z nich mamy do czynienia z innym krajobrazem, innymi wrogami i powierzonymi innymi zadaniami. Bardzo fajna grafika, efekty specjalne i animacja nie odwracają uwagi od tego, że zawsze poruszamy się po ściśle wytyczonej ścieżce. O ile we wnętrzach, katakumbach i jaskiniach jest to sensowne, o tyle w lesie może dziwić. Całej naszej drodze towarzyszy klimatyczna muzyka, która sprawia, że gra ma w sobie to coś. Głosy idealnie pasują do komputerowych postaci, dzięki czemu gra zostaje bardzo wzbogacona. Niestety dialogi w grze, mimo iż wiele wyjaśniają, to prawie zawsze są sztywne niczym wypowiedzi partyjnego prezesa z telewizji. Sama fabuła jest bardzo nierówna, czasami zaskakuje jak obietnice przedwyborcze, ale często jest oczywista jak brazylijska telenowela. W każdym razie każdy akt jest pełen zadań, zarówno kluczowych dla gry, jak i pobocznych, które poprawiają stosunki Legionu z mieszkańcami, oraz pozwalają zdobyć super przedmioty o bardzo sugestywnych nazwach np. Riper Gniewu, czy też Szeroki Miecz Brutalności. Wszystkie zadania polegają na oczyszczeniu obszaru z wrogów, pokonaniu bossa lub przyniesieniu jakichś przedmiotów w określone miejsce – jest to najzwyklejszy standard w tego typu grach. Nie wszyscy pokonani wrogowie muszą zginąć. Niektórzy z nich, oczywiście ci ważniejsi i kluczowi dla gry, po naszym zwycięstwie poddają się i zdają na naszą łaskę a danego słowa nigdy nie złamią – w końcu obietnica złodzieja i mordercy na zlecenie nie wywołuje w tym świecie nieufności, od taki honorowy piękny świat.
Chyba już powiedziałem o ważniejszych aspektach gry, nie zdradzając zbyt wiele z tego, co nas czeka i jakie przygody przygotowali nam programiści. Jeśli jesteś fanatykiem tego typu gier, pokonałeś setki troli/smoków/wojowników ciemności, to Dungeon Siege III będzie dla ciebie grą średnią i zapewne wiele rzeczy będzie ci przeszkadzać i denerwować. Natomiast, jeśli jesteś nowicjuszem (takim jak ja) w świecie pełnym magii, archaicznej broni palnej i miecza, to ta gra, pomimo swoich wad, wciągnie cię bez reszty. Wykonanie każdego zadania sprawi, że z chęcią pobiegniesz na drugi koniec planszy po kolejne. Mimo braku swobody w wyborze drogi, siekanie kolejnych grup przeciwników sprawia wielką frajdę, a zwycięstwo nad wymagającym bossem wywołuje nieskrywaną radość. Gra jest bardzo zbalansowana pod względem trudności, jeśli opanujemy sterowanie to przejdziemy ją bez znacznych trudności, choć czasem zdarzają się bardzo krytyczne sytuacje. Skończenie rozgrywki zajmuje około czternastu godzin, niby mało jak na standardy RPG, ale jak na współczesne gry to jest to całkiem dużo. Ponadto mamy do dyspozycji cztery postaci i każda z nich zmienia nasz styl gry, a więc czas zabawy z grą znacznie się wydłuża. No i zawsze pozostaje nam jeszcze multi.
Dla mnie gra jest nie tylko dobrą grą akcji, ale także swego rodzaju wprowadzeniem do fantastycznego świata magii i miecza, pełnego statystyk postaci oraz broni. Pozwalając oswoić się z tabelami, liczbami i innym tego typu danymi w przyjemny sposób. Czas spędzony przy Dungeon Siege III uważam za dobrze wykorzystany i dzięki tej grze mam ochotę dalej zagłębiać się w gatunek RPG z mieczem w tle. Oczywiście zaraz po tym jak skończę grę czwarty raz.
Artur Borowski