Chodzi tu o zespół Soundrise z Wrocławia, którzy niedawno wyszli z projektem “Niemen Nieznany”, czyli znane piosenki Czesława Niemena w nieznanych aranżacjach. Tak w telegraficznym skrócie przedstawia się treść tego wydawnictwa. Ale grzechem byłoby na tym zakończyć – ewidentnie trzeba ten temat poruszyć głębiej.
Zespół prezentuje nurt muzyki alternatywnej, pomieszanej z jazzem, rockiem, a nawet charakterystycznym brzmieniem drum&bass. Wszystko to bardzo wyraźnie słychać na tym albumie, ba! to te aranżacje tworzą niepowtarzalny klimat, łącząc w spójną całość poszczególne kawałki. Tak razem, jak i osobno brzmią lekko, płynnie, unosząc się ponad ziemią. Soundrise wykorzystał też w pełni atuty swojej wokalistki Asi Pieczykolan – ta dwoi się i troi, aby uzyskać w pełni oczekiwany efekt. Dlatego czasami nie brzmi to tak swobodnie jak powinno, a dźwięki zamiast płynąć, dryfują, jakby nie mogąc przebić się przez ścianę zdenerwowania.
Momentami brzmią bardzo koncertowo, miałem wrażenie, że wyskoczyli z radia i zaczęli grać tylko i wyłącznie dla mnie, w moim pokoju. To rzadkie uczucie jest bardzo cenne w kontekście atrakcyjności kawałków, jak i ich odbioru. Nie ma co ukrywać, że Soundrise z aranżacją trafiło w dziesiątkę. Co więcej dodali do tego niepowtarzalny, delikatny wokal, dając słuchaczom to, co najpiękniejsze jest w muzyce – radość ze słuchania czegoś wartościowego.
Czesław Niemen w odmianie damskiej? Czemu nie! Niemen w wersji jazzowej i alternatywno-rockowej? A jakże! Soundrise udowadnia, że nowe nie oznacza gorsze; że nowe nie musi być już nigdy więcej nieznane. Kawałki mają swój klimat, posiadają własną duszę, przenosząc emocje, tak charakterystyczne dla wielkiego polskiego muzyka.
Wrocław może być dumny, mając taki zespół jakim jest Soundrise. Jak na polskie warunki, jak na potrzeby naszego rynku zespół stworzył płytę niemalże kompletną z małymi niuansami do poprawy. Na płycie znalazło się miejsce i dla przepięknego głosu wokalistki, jak i na partie instrumentalne, przez co nigdy nie mamy wrażenia niedoboru, niedostatku. Paradoksalnie jest on wypełniony prostotą i nieskomplikowaną melodią. To album, którego nie powstydziłby się Niemen. Wręcz przeciwnie, byłby bardzo dumny z tego dokonania…