Maxis to firma, która w 1989 roku (tak w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym ? to nie jest błąd drukarski) wydała pionierski i innowacyjny tytuł SimCity będący, najogólniej mówiąc, symulatorem miasta. To tak tytułem wstępu, aby uświadomić wszystkim jak wielkie mają doświadczenie panowie z tej firmy i jak długo istnieją już na rynku. Jest rok 2011, niedawno, przechadzając się po sklepach, napotkałem reedycję wydanej w 2003 roku gry pod tytułem SimCity 4 Delux (w skład zestawu wchodzi SimCity 4 i rozszerzenie SimCity 4: Godziny Szczytu). Od razu przypomniały mi się setki godzin spędzone przed ekranem monitora CRT poświęcone budowie wymarzonego miasta w jednej z poprzednich gier z tego cyklu. Łezka w oku mi się zakręciła i gra wylądowała w koszyku.
Po uruchomieniu gry pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to doskonała grafika, oczywiście wszytsko w pełnym 3D. Wcielając się w burmistrza obserwujemy swoje miasto z izometrycznego rzutu z możliwością obracania, oddalania i przybliżania – pełna swoboda, pełen luksus. Każdy, nawet najmniejszy budynek, stanowi osobną bryłę 3D, a ulice pełno są samochodów i pieszych. Bardzo szczegółowo odwzorowany został proces powstawania budynków. Nowością dla tej serii jest to, że pojawia się dzień i noc. Miasto żyje pełnią barw. Temu wszystkiemu towarzyszą odgłosy miasta i bardzo fajna muzyka. No dobrze, zacząłem od najmniej ważnego elementu gry strategicznej, jakim jest jej wygląd, ale nie mogłem się oprzeć. Przejdźmy więc do ekonomi.
Naszym zadaniem w grze jest zamienienie zalesionych połaci terenu w dobrze prosperujące
i rozwijające się miasto z naszych snów. Mamy do dyspozycji trzy typy terenów (mieszkalne, usługowe, produkcyjne) które podzielone zostały na dalsze podgrupy i my, jako burmistrzowie, ustalamy gdzie mają powstawać fabryki a gdzie mieszkańcy mają jeździć na zakupy i w końcu mieszkać. Pomysł prosty i wydaje się łatwy do zrealizowania, jednak aby osiągnąć wymarzony sukces i nie zbankrutować należy osiągnąć równowagę w ilości poszczególnych terenów, a także w każde miejsce naszego miasta dostarczyć prąd, wodę oraz drogę. Mało tego, nasi mieszkańcy chcą się uczyć, obcować z naturą, czuć się bezpiecznie i zdrowo. Na zadowolenie naszych mieszkańców wpływa także zanieczyszczenie środowiska, wody oraz dystans dzielący ich od fabryk i czas jaki muszą poświęcić na dojazd do pracy czy to samochodem, czy też innym środkiem transportu. Spełnianie zachcianek naszych mieszkańców kosztuje, każda nowo wybudowana instytucji czy też park pochłania ciężko zarobione pieniądze pochodzące z podatków. Właśnie, wysokość podatków wpływa na szybkość rozwoju naszego miasta. Za małe powodują, że bankrutujemy, a za duże doprowadzają do wyludnienia miasta. Wszystkie problemy, jakie przed nami stoją, potrafią doprowadzić do płaczu nawet największych twardzieli, ba pewnie nawet sam Terminator nie dałby rady, gdyby nie posiadał doradców. Każda ważna dla naszego miasta dziedzina ma swojego doradcę, który sensownie i z głową podpowie nam, co i jak robić. Ponadto dla zupełnych nowicjuszy programiści stworzyli samouczek, objaśniający zasady, jakimi rządzi się gra. Prócz tego w naszych działaniach wspiera nas bardzo intuicyjny i jasny interfejs, dzięki któremu gra nie przypomina przeglądania notowań giełdowych czy schematu reaktora jądrowego. Wszystko idzie gładko i przyjemnie, już po kilku minutach wiemy gdzie co jest, i pozostaje nam tylko wesołe budowanie. W czasie gry za różne osiągnięcia dostajemy nagrody w postaci budynków, ponadto możemy postawić olbrzymią ilość znanych ze świata realnego budynków. Kolejną nowością w grze jest możliwość personalizacji naszych mieszkańców. W każdej chwili możemy podglądać ich życie na ulicy i dowiedzieć się o ich problemach i bolączkach oraz dowiedzieć się, co sądzą o władzy i zmianach w mieście. Mało tego możemy do gry zaimportować postać z gry The Sims i zobaczyć jak sobie radzi w nowej rzeczywistości. Ogólnie ta cała personalizacja to miły, acz niepotrzebny dodatek, z którego ja w ogóle nie korzystałem w czasie gry.
Mówiąc o nowościach w grze ,Sims 4 Deluxe jest określana mianem największego SimCity w dziejach i to widać już na pierwszy rzut oka. Nie tworzymy tu całkowicie odizolowanego miasta, nic nie stoi na przeszkodzie by stworzyć kilka miast w obrębie jednej wielkiej mapy, które ze sobą współpracują, na przykład jedno jest czysto przemysłowym ośrodkiem, a pracownicy do niego dojeżdżają autostradą z innego miasta, czysto mieszkalnego. W znacznym stopniu powiększa to skalę gry. Ponadto mamy pełną kontrolę nad obszarem, na którym ma powstać nasze miasto. Możemy niwelować góry, doły czy też tworzyć jeziora – jednym słowem możemy zabawić się w Boga.
Dobrze, wiemy już, o co w tej grze chodzi, jak wygląda i jak wiele się zmieniła w porównaniu
z poprzednikami, pozostało odpowiedzieć na pytanie, ile godzin zabawy z nią nas czeka? Odpowiedź jest bardzo prosta ? nieskończona ilość. Gra tak naprawdę nie ma swojego końca. Gdy rozwiniemy jedno miasto, rozpoczynamy pracę z kolejnym. Tworzymy współpracujące ze sobą metropolie, a gdy nam się to znudzi lub gdy chcemy sobie utrudnić grę, to zsyłamy na miasto katastrofy, w postaci trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów czy też pożarów. Niektóre z nich a zwłaszcza te ostatnie pojawiają się samoistnie w grze, zwłaszcza, gdy mamy niedostateczną ochronę przeciwpożarową w mieście. Gdy wybuchnie pożar, gra staje się czystą akcją. Bo to właśnie my stajemy na czele zastępów straży pożarnej i walczymy z żywiołem. No może nie do końca tak to wygląda, ale to my wysyłamy wozy strażackie, ot takie miłe urozmaicenie w grze. Gra, mimo braku końca się nie nudzi, miasto co jakiś czas zmienia swój styl architektoniczny a poza tym każda część mapy to nowe wyzwania i problemy.
Podsumowując, polecam tę grę każdemu, kto chce zostać burmistrzem lub przez chwilę poczuć się jak on. Co prawda jest to uproszczony model rzeczywistości miejskiej, ale na tyle skomplikowany by poczuć, że burmistrzowanie to nie taka łatwa praca. Gra jest doskonałą kontynuatorką serii, i z wielką niecierpliwością wyczekuje choćby zapowiedzi kolejnego prawdziwego SimCity, bo o SimCity Społeczność wolę nie wspominać. A tymczasem wracam budować swoje miasto.
Artur Borowski