Kiedy tylko usłyszałam, że nowa książka Brandona Mulla, mało tego, nowa książka dotycząca \”Baśnioboru\” ma wyjść już wkrótce, siedziałam jak na szpilkach. Byłam bardziej niż pewna, że sięgnę po nią i miałam co do niej wielkie nadzieje. Mało osób o tym wie, ale to własnie ta seria sprawiła, że zaczęłam czytać dla przyjemności. Kiedy pierwszy tom był \”na topie\”, siedziałam na lotnisku i nudziłam się tak potwornie, że postanowiłam kupić coś do czytania, po raz pierwszy w moim życiu z własnej, nieprzymuszonej woli. Wtedy w moim życiu nastąpiła wielka zmiana, a jej efekty widać aż do dziś.
Kendra i Seth wiedli sobie spokojne życie w Baśnioborze. Czerpali radość z codziennych spotkań z magicznymi znajomymi, jak również zwiedzali zakamarki rezerwatu, aż w końcu odwiedzili ich kuzyni. Kilka dni dziewczyna usłyszała rozmowę swojego dziadka z tajemniczą osobą, a później chłopak dowiedział się o tym, że wkrótce coś się stanie i będzie dotyczyło smoków. Okazuje się, że w świecie magicznych stworzeń smoki dążą do uwolnienia się z Azylu. Chcą same sobie rządzić, a ludzie odebrali im kiedyś ten przywilej. Zmiany muszą nadejść. Wszyscy się ich obawiają. Do tego stopnia, że pojawia się oferta specjalnie dla naszego rodzeństwa bohaterów. Mają objąć stanowiska opiekunów w Azylu i nie dopuścić do tego, by smoki mogły przeprowadzić swoją rewolucję. Zaczyna się kolejna wielka przygoda, a gdzie ona nas doprowadzi?
Osobiście to mam nadzieję, że do ślubu Kendry z Paprotem, ale ponieważ ona ma nadal tylko 15 lat, to chyba będę musiała odczekać kolejną dekadę, żeby w końcu dobiła do 18.
Miałam wiele obaw związanych z tą reinkarnacją serii. Żadna z nich się nie spełniła, ponieważ od pierwszych stron byłam w stanie zauważyć naprawdę wysoki poziom, zarówno jeśli chodzi o styl pisania autora, jak i prowadzenie akcji, czy wyobraźnię. Być może chwilami wszystko wydawało mi się lekko dziecięce, jednak nie na tyle, żebym miała w jakiś sposób na to narzekać. Było zabawnie, a bohaterowie byli dokładnie tacy, jakich zapamiętałam z dzieciństwa. Całe szczęście nic się nie zmieniło w moim odbiorze, nadal bardzo entuzjastycznie przyjmuję dawkę takich przygód.
Komu mogę z czystym sercem polecić tę powieść?
Osobom, które uwielbiają fantastykę, a w szczególności wszystkim fanom \”Percy\’ego Jacksona\”. Obie serie pod względem wykonania są bardzo podobne, podobnie wciągające. Z mojego punktu widzenia Baśniobór wydaje mi się może nawet lekko lepszy, ale pewnie jest to kwestia indywidualna. Zdecydowanie punktuje jeśli chodzi o wyobrażenie sobie aż tylu magicznych istot, spośród różnych mitologii, ale nie tylko. W końcu wróżki, centaury, fauny i nypsiki to tylko początek… Z mojej strony dam 10/10, mam nadzieję, że kolejne tomy utrzymają poziom, ale w sumie jestem tego pewna.
Wiktoria Trebuniak