Film to mieszanka niedawnej “Colombiany”, “Szpiega” oraz scen walki rodem z produkcji o Jamesie Bondzie. Jednak “Ścigana” nie posiada klimatu żadnego z tych filmów. Brak tu iście kobiecych wstawek, logicznej całości powiązanej z atmosferą grozy oraz wyrafinowania większości bójek. Prawdę mówiąc to produkcja, będąca podporządkowana wielu gwiazdom, lecz żadna z nich nie ma wystarczającej roli, aby pokazać coś więcej niż jedną minę. Nawet nasza jedyna bohaterka plącze się po ekranie, lecz nie ma z tego żadnego pożytku. Kreowana na nową gwiazdę kina akcji Gina Carano nie uniosła ciężaru głównej roli, oprócz pokazu paru wybitnie brutalnych walk.
Steven Soderbergh stworzył historię, któej fabuła jest płytka i bez polotu. Brak tu świeżości z serii o Dannym Oceanie oraz tego specyficznego lekkiego ujęcia kamery. To film ciężki, z momentami nużącymi, choć każdy fragment jest konieczny do zrozumienia całości. A chodzi tu o agentkę CIA – Mallory Kane, która przyjmując niezmiernie trudne zadania, naraża się na gniew nie tylko swoich oprawców, ale i pracodawców. Ci ostatni planują ją wyeliminować po nieudanej akcji w Barcelonie. Mallory chce się zemścić na zdradzie i usunąć tych, którzy chcieli ją zabić.
Skoro produkcja największą uwagę poświęca swoim aktorom, toteż trzeba na nich zwrócić szczególną uwagę. Jednak trudno na którymkolwiek dłużej zawiesić oko. Jest ich tak wielu, że żadnemu nie poświęcono więcej miejsca. Co więcej niektórzy z nich wcielili się w postaci, w których wyglądali po prostu sztucznie, jak choćby McGregor, trzymający sztywno broń.
Na uwagę zasługuje zaś muzyka – brylująca na ekranie, niekiedy kradnąc uwagę widza. David Holmes odrobił bardzo dobrze swoją pracę domowę, wyciągając na wierzch dźwięki kina akcji.
Niestety na reszcie nie da się skupić na dłuższą metę. Dialogi wydają się być wymuszone, a sceny akcji bardzo nierówne – raz świetnie wyreżyserowane, a czasami proste i wulgarne.
“Ścigana” to po prostu nijaki film akcji, który dłuży się, nieprzykuwając uwagę widza. Mam wrażenie, że reżyser chciał poruszyć za wiele spraw, a miał na to za mało czasu. Czasu tak cennego w dzisiejszym show-biznesie. Więc tak bardziej boli zdecydowanie nieudana produkcja wielkiego reżysera ze świetnymi aktorami, choć mizernym scenariuszem…
Marek Generowicz