Przede wszystkim interesującą aranżację znanego motywu przewodniego serii. Hans Zimmer jest mistrzem “remixowania” znanych ścieżek muzycznych. Przecież to on przeorganizował ścieżkę dźwiękową do “Sherlocka Holmesa. Gra Cieni”, “Mroczny Rycerz Powstaje” czy “Piraci z Karaibów. Na Nieznanych Wodach”. Tym razem po raz kolejny stara się odświeżyć sprawdzone rozwiązania. I tak melodia przeplata się z całymi kompozycjami, co na dłuższą metę robi się irytujące. Z jednej strony słyszymy motyw cyrkowy utkany z nut Zimmera, a zaraz potem przebój Katy Perry.
Gdyby patrzeć tylko i wyłącznie na piosenki, to wygląda to dość średnio. Są kompozycje śpiewane przez filmowego Króla Juliana. Choć są przebojowe, brakuje w nich duszy i tej iskierki, która potrafi rozświetlić tłumy. Nawet Katy Perry w “Firework” nie brzmi naturalnie, ani szczerze – to wyrób show-biznesu i trudno jej uwierzyć, że każdy z nas jest fajerwerkiem, który może świecić bardzo jasno.
Jednak w królestwie Hansa Zimmera już można się odnaleźć. Jego aranżacje to coś co pcha do przodu całą produkcję. Dodaje jej polotu i świeżości, choć co poniektóre nutki już usłyszeliśmy w poprzednich częściach. Gdyby nie element cyrku byłoby nawet przewidująco, ale dzięki temu dostaliśmy nową jakość muzyki!
Album, zresztą tak jak film, nie trwa długo, a akcja pędzi z prędkością światła. Wbrew pozorom, nie usłyszymy tu europejskiej nuty, ale amerykańskie przeboje twarzy Nowego Jorku. Soundtrack do “Madagaskaru 3” to krótkie streszczenie filmu, a jednocześnie podsumowanie całej serii. Jednak obawiam się, że podsumowanie nie będzie ostatnim akcentem filmowców i jeszcze powrócą do uciekinierów z ZOO…