Są książki, które każdy z nas powinien przeczytać obowiązkowo. Bez żadnego gadania i wymigiwania się. To nie tylko słowa – to spisane świadectwo, wspomnienia, daty i fakty, dzięki którym nie zapominamy, do czego zdolny jest człowiek który uważał się za lepszego. Od Ciebie. Ode mnie. Są takie książki, o których nie da się nic napisać, bo całą prawdę mają zawartą w sobie. Książki, których autorzy musieli zebrać wszystkie informacje, wypowiedzi, wspomnienia i opisać to zrozumiale dla przyszłych pokoleń. Jako piersi się z nimi skonfrontowali. Do takich pozycji zaliczają się Kobiety z bloku 10.
Literatura obozowa i wojenna ma to do siebie, że albo lubi się takie książki albo nie. Autorzy nie tylko wymyślają lub wskrzeszają bohaterów, ale również nie pozwalają nam zapomnieć o przeszłości. Już sam widok tytułu nasuwa na myśl, okropieństwa, których doświadczyła ludzkość. Jednak to literatura faktu najbardziej do mnie przemawia. Kobiety z bloku 10 to pozycja kultowa nie tylko w danej kategorii. Jeszcze przed wznowieniem jej przez Wydawnictwo Marginesy na aukcjach książkowych osiągała niebagatelne sumy. Jeżeli gdzieś pojawiła się w przystępnej cenie, zaraz znikała. Czasami zastanawiałam się, czy kupujący chcą ją przeczytać, bo to solidny kawał historii, materiału i pracy autora, a może chcieli ją mieć na swojej półce, bo to perełka i biały kruk? Cóż, jeżeli chcieli poznać jej treść, to bardzo dobrze bo Kobiety z bloku 10 to pozycja obowiązkowa.
Autor skupił się na kobietach, które przetrzymywane były w Auschwitz w celu przeprowadzenia na nich eksperymentów medycznych. Zastanawiam się do czego zacząć, aby was przekonać do zapoznania się z tą pozycją, ale nie wiem. Lang nie tylko rozmawiał ze świadkami, zbierał ich wspomnienia i opisał kobiety, które przeżyły, ale dzięki jego pracy, pamięć o nich nie zginie. Hans Joachim Lang opisał wszystkie okropności jakie kobiety więzione w bloku 10 przeżyły. Opisał eksperymenty, jakie wykonywali na nich nazistowscy zbrodniarze. Przytaczając wypowiedzi kobiet przedstawił, jak wyglądała ich codzienność na bloku 10. Wydawać by się mogło, że były tam względnie bezpieczne, ale wciąż towarzyszył im niewyobrażalny lęk, że trafią do Birkenau jeżeli tylko przestaną być przydatne. Jeżeli będą słabe, chore ich przyszłość jest przekreślona. Pójdą do gazu, jak same mówiły.
Kobiety przetrzymywane na bloku 10 pochodziły z różnych zakątków okupowanej Europy. Przed wojną miały rodziny, domy, dzieci, przyszłość. To wszystko odebrał im jeden człowiek, który do swojej idei przekonał tysiące innych. Przerażające jest to, że gdy czytamy skąd pochodziły bohaterki, jak się nazywały, z kim przyjechały do Auschwitz, dociera do nas, że one naprawdę żyły. Autor ich nie wymyślił. On tylko spisał ich wspomnienia. Uwiecznił je na papierze.
Tuż obok pokrzywdzonych kobiet autor dość szczegółowo przedstawił życiorys tych, którzy podjęli się eksperymentów na ludziach. Głównie przewijają się nazwiska Carla Clauberga i Horsta Schumanna, ale obok nich pojawia się naczelny lekarz Eduard Whirts czy August Hirt, który miał kolekcjonować szkielety Żydów. Te nazwiska nigdy już nie wypadną mi z pamięci. To, do czego posunęli się, w \”imię nauki\”, było przerażające. Traktowali kobiety i mężczyzn jak szczury laboratoryjne, nic nie warte istnienia.
Kobiety z bloku 10 to świadectwo, tego, do czego posunął się człowiek. To nie fikcja postapokaliptystycznego świata, ale historia. Bardzo bliska. Ostatni świadkowie tego, co wydarzyło się w Auschwitz odchodzą i aby o nich pamiętać, a także o tych, którzy zginęli za niewinność, musimy stale poszerzać naszą wiedzę, czytać, wspominać i nie dopuścić do tego, aby znowu świat ogarnęła wojenna pożoga.
Katarzyna Krasoń