Jest jeden przymiotnik, który doskonale opisuje ten album – przebojowy. Hit goni kolejny, a na płycie nie ma czasu na wytchnienie. P!nk postawiła na głośność, charakterystyczny beat i walkę potencjalnych przebojów. Niemal kompletnie zrezygnowała z ballad, które wywoływały już niejednokrotnie wiele emocji. Za to zaangażowała się w kolejną niekończącą się imprezę, która jednak ma swoje unikalne walory…
Spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że tak powinien brzmieć prawdziwy pop! Muzyka z tego albumu nastawiona jest na masowy odbiór, m.in. przez rozglośnie radiowe, które wrzucą w swój program każdy nagrany przez P!nk kawałek. Nie ma co się dziwić, bo w tej chwili obok Katy Perry i Rihanny jej utwory nie wywołują tak wiele kontrowersji, nie wzbudzają negatywnych emocji, a ich niepolubienie może wiązać się jedynie z nietrawieniem tego gatunku. P!nk tą płytą potwierdza swoją klasę i nie spada z piedestału. Wciąż stoi na szczycie, z którego rzuca kolejnymi prawdami życiowymi jak z rękawa. Do tego obnaża całą prawdę o miłości. Zatroszczyli się o to również goście, zaproszeni przez artystkę na płytę – Eminem, Lilly Rose Cooper, bardziej znana jako Lilly Allen czy Nate Ruess z formacji Fun. Kawałki z ich udziałem charakteryzują się lekkością i polotem, zwłaszcza duet z amerykańskim raperem jest godny uwagi – jego występ jest tu sporą niespodzianką, ale jak zwykle takie połączenie działa pozytywnie na kondycję całego albumu.
Inni mogliby już się zmęczyć, powtarzanym po części materiałem. Ale nie P!nk. Po sukcesach “I’m Not Dead” oraz “Funhouse” nie spoczęła na laurach, a po narodzinach jej córeczki powróciła do studia, nagrywając kolejny świetny album. Widać, że P!nk brakowało tej adrenaliny, a śpiewanie sprawia jej nie lada przyjemność. “The Truth About Love” w takim razie brzmi świeżo, na czasie i z polotem. Może i brakuje jej różnorodności, ale płyta rekompensuje to wieloma potencjalnymi przebojami. Oficjalnie – cały świat patrzy przez różowe okulary!
W wersji deluxe – cztery dodatkowe utwory. Zakup edycji rozszerzonej nie będzie bezpodstawny – piosenki mają w sobie to “coś”, a do tego zachowują charakterystyczny styl artystki. Zdecydowanie polecam!