Jak daleko może przeszłość zaingerować w przyszłość? To co miało miejsce ma wpływ na to co dopiero wydarzy się, ale czy można zrzucać winy za swoje czyny na to co czego było się świadkiem? Może brak wiedzy chroni przed niebezpieczeństwem, a znajomość przeszłych zdarzeń jedynie obciąża? Każdy czyn rodzi reakcję, chociaż nie zawsze widoczne są jego źródła, czasem skupienie się na skutku skutecznie zasłania przyczynę, kierując uwagę w ślepy zaułek. Jeden detal pośród setek może zadecydować o wszystkim, wskazać trop i coś co do tej pory umykało, tylko jak go dostrzec ten szczegół, który jest istotny, gdy jest on dobrze ukryty? Czasem kluczem do obecnej sytuacji jest przeszłość, ona kształtuje wiele, nawet wtedy kiedy nie jest się jej świadomym.
Ebba wraca do domu rodzinnego po trzydziestu latach, chociaż w jej przypadku to jedynie dwa potoczne słowa nie mające dużo wspólnego z ich prawdziwym znaczeniem. Nie pamięta chwil w nim spędzonych, łączy ją tylko z tym adresem metryka i spadek, tylko lub aż tyle. Nie jest czarną owcą, nie opuściła tego miejsca dobrowolnie i jakoś przez lata nie czuła potrzeby do odwiedzania go. Dlaczego więc teraz zdecydowała się zamieszkać na prawie opuszczonej wyspie, daleko od tego co znane?
Mieszkańcy Fjallbacki doskonale pamiętają pewną Wielkanoc z lat siedemdziesiątych, kiedy zniknęła cała rodzina, prawie cała, bo odnaleziono jedynie roczne dziecko. Nic nie wskazywało na zbrodnię, ale jak inaczej wytłumaczyć, że pięcioro ludzi nagle opuściło świąteczny stół, nic nie biorąc ze swoich rzeczy osobistych, pozostawiając raczkujące niemowlę bez opieki? Zagadka ta nie została rozwiązana, po prostu w jednej chwili siedzieli przy stole w drugiej już ich nie było, morderstwo czy porwanie? Dochodzenie zostało zamknięte, ale pytania pozostały, po latach sprawa znów zostaje otwarta, może świeże spojrzenie pozwoli w końcu odkryć co faktycznie się stało?
Pogodzenie się ze śmiercią najbliższych nie jest łatwe, zmiana otoczenia wcale nie daje ulgi, bo wspomnienia są w pamięci i to ona wciąż przywołuje je od nowa. Nie można się od nich odciąć, zamknąć je w szufladzie na klucz, ale trzeba iść przecież jakoś żyć dalej. Ebba zdaje sobie z tego sprawę, lecz każdy dzień przynosi kolejną dawkę bólu za tym co było i już nie powróci. Rodzinny dom miał być początkiem nowego etapu, można jednak rozpocząć coś gdy tak wiele pozostaje niezakończone?
Komu zależy by przestraszyć nowych mieszkańców? Czy ma to związek z przeszłością, a może to jedynie zbieg okoliczności? Tajemnice wiszą nad wyspą Valo i tymi, którzy na niej mieszkali i mieszkają obecnie, a sekrety z przeszłości obciążają i tak niełatwy życiowy bagaż. Ironia losu, jego dwuznaczność czy fatum kierują losem Ebby i kobiet w jej rodzinie?
Camilla Lackberg po raz kolejny splata ze sobą przeszłość i teraźniejszość, a tytuł odnosi się do jednego i drugiego przedziału czasowego. Żaden element nie jest przypadkowy, a zagadka odsłania swoje prawdziwe oblicze dopiero w finale. Autorka odkrywa życie osobiste bohaterów, to co nimi kieruje, dlaczego podejmują właśnie taką, a nie inną decyzję i jej skutki. Intryga kryminalna spina każdy detal, żaden nie jest pozostawiony sam sobie, a czytelnik powoli gromadzi informacje, tropi ślady i szuka odpowiedzi na pytania postawione przez postacie. Gdzieś pod wierzchnią warstwą, tę najbardziej widoczną, jest ukryty szczegół, który jest kluczem do tego co wydarzyło się ponad trzydzieści lat temu i co ma miejsce obecnie.
Katarzyna Pessel – Taki jest świat