Ostatnio mamy renesans powieści poruszających tematykę Holocaustu. Wyprowadźcie mnie z błędu – o ile się mylę, ale ostatnie dwa lata to dużo książek o tej tematyce. Wcześniej było tego zdecydowanie mniej. Nie rzucam się na wszystkie książki, daję mówić mojej intuicji, jeżeli ona mi szepcze, że chcę coś przeczytać, to staram się posłuchać. Gdy przeczytałam zapowiedź książi Podróżny, byłam bardzo ciekawa, nie dałam sobą grać tym podtytułem, chociaż tak, chciałam zobaczyć, jak tę tematykę poruszano, gdy była ona aktualna. Zastanawiałam się, w którą stronę pójdzie autor, w końcu czas po Kryształowej Nocy nie jest tak dobrze opisany w beletrystyce.
Przenosimy się do Berlina pod koniec czwartej dekady XX wieku. To nie jest dobry czas dla Żydów, a jednak będziemy obserwować rzeczywistość oczyma Otta Sibermanna, ten żydowski kupiec w średnim wieku przeżywa kryzys swojej egzystencji. Podczas Wielkiej Wojny walczył za Niemcy, czuł się Niemcem, a teraz dowiaduje się, że jest wrogiem Rzeszy. Swoje interesy musiał przepisać, na którego człowieka zna od czasów wojska, kamienicę musi sprzedać za grosze. Właśnie gdy targuje się o cenę budynku dzieje się kilka rzeczy, niemalże jednocześnie, dzwoni syn, że nie udało się mu załatwić dla ojca pozwolenia na przyjazd do Francji, dzwoni siostra Otta, że aresztowali jej męża, na koniec do drzwi zaczynają się dobijać obcy o złych zamiarach. Otto ucieka tylnymi drzwiami i tak zaczyna się jego exodus, stał się apatrydą we własnym kraju, przepełnia go lęk, troska o rzeczy prozaiczne, ale i myśli o filozoficznym zabarwieniu. Poruszająca, smutna lektura, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, kiedy powstała.
Źli są ludzie czy też okoliczności ich pchają do podłych czynów? Czy żółć w nas siedzi i to dopiero sprzyjające okoliczności wyzwalają ją? W tej niezbyt obszernej powieści jest jedna scena, która zwłaszcza wprawiła mnie w swego rodzaju stupor. To scena, w której Otto rozmawia ze swoim wspólnikiem, a ten partyjny i pewny siebie, wprost go okrada. Uważa, że to jest usprawiedliwione, bo on był biedny a Otto bogaty. Historia daje szansę, by wyrównać niesprawiedliwość fortuny. Takie moralny relatywizm jest dla mnie tak podły, że aż mierzi, a może więcej osób tak uważało. Sibermann podróżuje koleją przez Niemcy i rozmawia z różnymi ludźmi, brak antysemityzmu jest raczej wyjątkiem. Nie jest też niemiecką domeną. Co chyba jeszcze smutniejsze. Bierność świata, o której dziś wolimy zapomnieć.
Zasmuciła mnie ta książka, powieść drogi o ucieczce przed strachem o człowieku jako istocie pełnej sprzeczności. Warto przeczytać, chyba idealna lektura na długą podróż pociągiem!
Katarzyna Mastalerczyk