Nie wiele pamiętam z lektury oryginalnej Jane Eyre, ale stwierdziłam, że to dobrze. Nie będę porównywać książki Augusty Docher (vel. Beaty Majewskiej) do wielkiego dzieła Brontë. Podeszłam do tej książki z czystą głową, pełna entuzjazmu. Nie oczekiwałam od Rozdroży niemal nic. Chciałam się tylko dobrze bawić podczas lektury, rozerwać się, dać się wciągnąć fabule i romansowi, bo ostatnio brakuje mi wielkiej, książkowej miłości.
Jane Eye przybywa do posiadłości sir Rocheestrera, aby objąć posadę opiekunki małej Adelki. Umowa, którą podpisała, ogranicza ją na wielu płaszczyznach, ale kobieta chce obdarzyć dziecko miłością i zrozumieniem. Odejście jej poprzedniczki owiane jest tajemnicą, tak samo, jak zamknięcie jednego skrzydła w posiadłości. Jane również ma sekret, który dusi w sobie. Niespodziewanie między nią, a wyniosłym i aroganckim panem domu, zaczyna coś się dziać. Czy wielki sir Rocherster zakocha się w młodej opiekunce? Co stanie na drodze ich miłości?
Przyznam, że autorka miała bardzo ciekawy pomysł. Jak sama Augusta Docher wspomina w przedmowie, Rozdroża to grzeszna przyjemność. Jej powieść to fanfick Dziwnych losów Jane Eye. Autorka pokusiła się na przerobienie wielkiego dzieła i spodziewam się, że wiele osób skreśliło tę historię bez czytania. Cóż, mnie ta książka właśnie tym zaintrygowała i to dzięki opisowi i wzmiance o dziele Brontë zdecydowałam się przeczytać Rozdroża.
Mam mieszane uczucia. Chyba żadna książka, którą czytałam w tym roku, nie wzbudziła we mnie aż tyle sprzecznych emocji. Bo pomysł był fajny, większość historii mi się podobała, bo czytało się ją szybko i przyjemnie, ale to, jak autorka wykreowała postać głównej bohaterki trochę mnie zirytowało. Jak ja dawno nie spotkałam tak nieznośnej postaci, jak ta Jane. W jednym momencie nienawidzi sir Rochestera, aby na następnej stronie rysować jego portret i być nim zafascynowaną. I zazdrosną. Panna Eye swoim zachowaniem i charakterem doprowadzała mnie do tego, że odkładałam książkę na bok. I chciałam dowiedzieć się, jak Augusta Docher pokierowała losami bohaterów, ale gdy myślałam o ponownym spotkaniu z Jane, miałam dosyć. Nie przepadam za bohaterkami niezdecydowanymi, nieokreślonymi, nawet jeżeli mają jakąś trudną przeszłość. Uczucie między Rochesterem i panną Eye rozwinęło się za szybko. Nic, nic, nic, jakieś wzmianki, a nagle bach i oni się kochają. Wielką miłością. Lubię, jak bohaterowie się zwodzą, mijają, dogryzają sobie. Uwielbiam, jak autor daje czas na powstanie uczucia. W Rozdrożach mi tego zabrakło.
Oprócz romansu autorka porusza wiele innych tematów: choroba psychiczna, molestowanie, trudne dzieciństwo. Wydawać by się mogło, że Rozdroża to powieść bardzo emocjonalna, z wielkim bagażem uczuć, które mogą poturbować czytelnika. Niestety, na pierwszy plan wysuwał się romans Jane i Edwarda, a te cięższe wątki tylko czasami przebijają się na powierzchnię. Szkoda, bo oprócz erotyki, Rozdroża mogły wbić czytelnika w fotel. Niestety, tak się nie stało.
Jeżeli szukacie lekkiej, sympatycznej lektury, w której główne skrzypce gra miłość, to Rozdroża będą dla was idealnym wyborem. Niestety, chociaż bardzo chciałam, ja się do tej powieści nie przekonałam. I wiele mi w niej zabrakło.
Katarzyna Krasoń