Power of Trinity na muzyczną scenę wracają po czterech latach wydawniczej przerwy albumem, który spokojnie już teraz można zaliczyć do dziesiątki najlepszych płyt spłodzonych przez polską scenę alternatywną w ostatnim czasie. Krążek “Loccomotiv” to znakomita mieszanka reggae’owo – rockowych dźwięków, z których łódzki zespół słynie jak Polska długa i szeroka.
Długo kazali nam czekać chłopcy z Power of trinity na swoje najnowsze dzieło. Znakomicie przyjęty debiut spowodował, że z wypiekami na twarzy czekałem na następny krążek i gdy mogłem już sięgnąć po ich kolejną płytę, przeczuwałem podskórnie, iż i tym razem czeka mnie kilkadziesiąt minut znakomitej, dźwiękowej odskoczni od wszystkiego, a jeśli chodzi o dobre brzmienie mylę się wyjątkowo rzadko. “11”, czyli pierwszy album formacji Power of trinity, aż raził świeżością pomysłów i niekonwencjonalnym podejściem do muzyki rockowej. Nie inaczej sprawa wygląda z najnowszym albumem nagranym przez Power of trinity. “Loccomotiv” udowadnia, że cztery lata swoistej posuchy nie poszły na marne, a na płytę najzwyczajniej w świecie opłacało się czekać.
Zanim przejdę do oceny poszczególnych piosenek muszę napisać słów parę o tym, co do Power of trinity, prócz doskonałej muzyki, przekonuje najbardziej. W ostatnim czasie rodzima scena coraz mocniej ucieka od używania ojczystego języka na rzecz tworzenia muzyki wykorzystującej w warstwie słownej lirykę angielską. Owszem, na krążku “Loccomotiv” również znajdziemy kilka utworów w tym właśnie języku, lecz zdecydowana większość piosenek nagrana została po polsku. A jeśli jeszcze ktoś potrafi pisać tak zręczne teksty, co wokalista Power of trinity, Kuba Koźba, jest niemal pewne, że płyta przypaść mi do gustu po prostu musi.
Przechodząc jednak do meritum stwierdzić trzeba, że wytworzony przy okazji nagrywania albumu “11” niepowtarzalny klimat utworów Power of trinity został zachowany także i na tym krążku. Niektórzy mogą co prawda lamentować, że jest to płyta bardzo podobna do poprzedniczki w swym brzmieniu, lecz jeśli taka gra jest przepisem na sukces, to po co starać się ją zmieniać? Power of trinity nie poszło po najmniejszej linii oporu, lecz wykorzystało drzemiące w zespole możliwości do tworzenia niezwykle przyjemnej dla ucha muzyki.
Z grona 12 kawałków niezwykle trudno wybrać jednego faworyta – każda piosenka ma w sobie to coś. Singlowe “Chodź ze mną” tylko i wyłącznie zapowiada to, czego doświadczycie przesłuchując cały album, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest przypominająca nieco kalifornijski punk “Wagonowa love”, rockowe “Ręce”, przebojowe do ostatniej nuty “Luxtorpeda”, “Oni” czy nawet dubstepowa wersja kawałka “Whatta Love” – wszystkie te kawałki sprawiają, że albumu “Loccomotiv” po prostu chce się słuchać o każdej porze dnia i nocy.
Przyczepić można się jedynie do okładki albumu, która specjalnie nie przekonuje, lecz to nie ona jest tu najważniejsza. Bo jeśli w środku opakowania znajdujemy aż tak dobrą muzykę, to nawet nie do końca pasująca nam warstwa wizualna w odbiorze dźwięków granych przez Power of trinity nie przeszkadza kompletnie.
RaQ Jr