Nie ma co ukrywać, ta książka jest niesamowicie zabawna. Zjadamy banany Kate Abey to idealna propozycja dla tych, którzy z jedzeniem są na bakier. Ci, którzy do stołu siadają z uśmiechem, również będą się przy tej pozycji świetnie bawić. I nie chodzi mi tylko o dzieci, ale także i o rodziców, którzy odnajdą w tej lekturze czystą, dziecinną przyjemność.
Zjadamy banany ma w sobie dużo obrazków. Naprawdę dużo. Każda strona jest niezwykle szczegółowa, ma w sobie wiele elementów, a dzieci uwielbiają, gdy dużo się dzieje na kartkach książeczek. Każda część ma swoje przewodnie jedzonko czy produkt, a więc kolejno nabierzemy apetytu na: banany, pomarańcze i gruszki, naleśniki, zupę, kanapki, przekąski, lody, groszek, fasolę i inną zieleninę, spaghetti, kiełbaski i przeróżne ciastka. Każda strona to wyzwanie dla czytelnika, bo autorka nie pozwala się nudzić i zadaje pytania m.in. \”ile bananów znajduje się na obrazku\”, \”z czym zwykle jadasz naleśniki\”; \’co jesz w swojej kanapce\” ; \”jaki jest ulubiony smak lodów\” i inne. Dzieci nie tylko odpowiadają na pytania, a także dokładnie oglądają ilustracje i obserwują zwierzęta.
A tych jest bardzo dużo. Na każdej stronie wyprawiają co innego. Ślizgają się, kombinują co zrobić z bananami, szukają swoich owoców, opowiadają z czym lubią naleśniki, przebierają się, bawią na festynie i na plaży. Ale najważniejsze jest jedno: wszystkie zwierzaki jedzą przeróżne rzeczy. Naleśniki, banany, kiełbaski, przekąski, lody. Każde zwierze ma coś ciekawego do powiedzenia. Jaki jest morał – jemy wszystko!
Dlaczego ta książka jest wyjątkowa? Po pierwsze – przy tej lekturze rodzic spędza czas z dzieckiem (a to chyb najważniejsze). Zjadamy banany jest delikatnym pretekstem do rozmowy o odżywaniu. Wiadomo, że jedzenie na duży wpływ na zdrowie, a nawyki żywieniowe warto kształtować już od dziecka. Warto rozmawiać i tłumaczyć, dlaczego niektóre produkty są lepsze, a inne gorsze. Przy tej lekturze w głowie dziecka same pojawią się pytania, a my będziemy musieli na nie odpowiedzieć.
Katarzyna Krasoń